O pięknej sztuce pisania listów

Czytając książkę autorstwa Michaliny Wisłockiej, trafiłam na pewien cytat…

„Niestety w chorobliwym pośpiechu dnia dzisiejszego zanika piękna sztuka pisania listów. […] Obawiam się, że za sto lat bardzo niewiele będzie wiadomo o uczuciach i życiu wewnętrznym współczesnych wielkich ludzi.”

Po pierwsze, o poznanie świata wewnętrznego „wielkich”, w dobie portali społecznościowych, wcale nie musimy się martwić. Sami publicznie wypluwają najintymniejsze przemyślenia czy to bezpośrednio, czy przez lajkowane treści, które Facebook skrupulatnie zlicza, przepuszcza przez swoje algorytmy, odpowiednio segreguje i z całą pewnością trwale gromadzi.

Natomiast co do samej sztuki pisania listów – w latach 90. i jeszcze parę lat później ludzie namiętnie pisali do siebie całe historie, wysyłali kartki na święta, dzięki czemu podtrzymywali kontakt. Sama pamiętam jak przez lata utrzymywałam w ten sposób kontakt z osobami poznanymi na wyjazdach. To było fajne, na każdy list się czekało, każdy był ręcznie tworzony, nierzadko z emocjami. Teraz większość ludzi nie ma takiej potrzeby, bo sama świadomość (wynikająca z obserwacji na Facebooku) tego, że wiemy co się u kogoś dzieje, jest już jakimś substytutem kontaktu. Zawsze też można zamienić dwa zdania, a z braku czasu kolejne dwa za tydzień i namiastka tego kontaktu pozostanie. To akurat jest spore ułatwienie dla takich osób jak ja, które wiecznie są zajęte. Zresztą w swojej pracy piszę tygodniowo tyle „listów”, że wystarczy na całe życie dla wyrównania statystyk zaniżanych przez tych, co to pióra nigdy w ręce nie mają czasu mieć. Oj, jak ja kochałam pisać piórem!

Ale jest jedno miejsce, w którym epistolografia ciągle ma się świetnie. I na pewno mało kto spodziewa się, że są to zakłady karne. To stamtąd wychodzą najpiękniejsze oraz najtrudniejsze emocje przelane na cudownie ręcznie zdobiony rysunkami papier. Taki list może być wręcz małym arcydziełem! Tam powstaje mniej lub bardziej ambitna poezja. Ludzie, dla których czas niemalże stoi w miejscu, uprawiają zaawansowaną ekwilibrystykę słowną, aby z jednej strony mieć zajęcie, a z drugiej utrzymać kontakt z najbliższymi. Wielu z was nawet się nie spodziewa, do jak dalece wyszukanych form słownych mogą sięgać ludzie, którzy żyją przez lata w hermetycznym środowisku, a nierzadko z trudnego środowiska się wywodzą. Pamiętajmy również, że to oni podnoszą nam statystyki w dziedzinie czytelnictwa ;) więc aby nikt nie pozostał w tyle, następnym razem napiszę o książce, którą obowiązkowo każdy w swoim domu mieć powinien. Przeczytaną! ;)