Każdy z nas zapewne kiedyś zetknął się z osobą fotografa ślubnego. Jedni są przemądrzali, inni zabawni, a jeszcze innych ksiądz wyrzuca, bo najchętniej stanęliby na ołtarzu, żeby tylko zrobić 'oryginalne’ zdjęcie. Czym się kierować i kogo wybrać? To trudno tak jednoznacznie określić, bo w grę wchodzą także gusta, ale spróbuję Wam trochę doradzić.
Najpierw sobie coś wyjaśnijmy – w większości będę nawiązywać do ślubu odbywającego się w świątyni, bo – pomijając faktycznych wiernych – mamy taką modę, żeby brać ślub w ładnych wnętrzach, obojętnie, czy się utożsamiamy z danym wyznaniem, czy nie. Porównałabym to do wynajmowania muzeum. Ale tam nie można by rzewnie zaśpiewać Ave Maria, bo może jeszcze komuś by spadła średniowieczna waza na głowę. I kłopot gotowy. A dobrze wygląda na filmie jak babcie płaczą, nie?
Przejdźmy jednak do sedna.
Wiadomo, że najlepsza rzecz na świecie, to wybór kogoś sprawdzonego. Jeśli mieliśmy możliwość zaobserwować jak dany fotograf się zachowuje podczas uroczystości ślubnej, jak traktuje gości i jaki produkt wypuszcza ze swojego studia – i w dodatku nam się to wszystko podoba, to nic tylko brać! :) Jeśli nie mieliśmy możliwości widzieć naszego upatrzonego fotografa w akcji, to wypadałoby się zastanowić nad kilkoma kwestiami…
1. Jak on/ona zachowuje się podczas uroczystości?
– Czy porusza się cicho nie przeszkadzając w nabożeństwie? Tak, mimo wszystko niektórzy chcą się skupić na parze młodej a nie na panu, który stuka obcasami co chwilę z innej strony, czyniąc siebie bohaterem wydarzenia. Z drugiej strony nie może też stać jak słup w jednym miejscu, bo byłby wtedy statywem a nie fotografem.
– Czy ogólnie nie przeszkadza? Jeśli bezczelnie wciska się pomiędzy księdza a Młodych, łokciem trąca kościelnego tak, że o mało obrączki nie lądują na podłodze, każe się przesunąć czy patrzeć w obiektyw w najważniejszych dla Młodych momentach – powiedzcie mu stanowcze NIE. Po co się później denerwować przez jakiegoś idiotę.
– Czy jest dobrze przygotowany? Zdarzali się i tacy, którzy kazali prowadzącemu powtarzać daną czynność, „bo się baterie skończyły”. Dobry fotograf ślubny to taki, który dysponuje dwoma aparatami, do każdego ma podpięty inny obiektyw, by na szybko móc zareagować, jeśli zmieni się światło, warunki, padnie bateria, coś się zatnie, przestanie działać czy nawet pęknie, gdy Panna Młoda uśmiechnie się bez zęba na przedzie.
– Czy potrafi współpracować? On nie jest jedynym człowiekiem z obsługi ślubu/wesela. Najczęściej towarzyszy mu także kamerzysta. Obaj nie powinni sobie wchodzić w drogę i na złość zasłaniać kadru „bo ja tu jestem najważniejszy” (Młodzi chcą przecież mieć zarówno dobry film, jak i dobre zdjęcia). No a przede wszystkim powinien przed samą uroczystością zamienić parę słów z księdzem i zapytać, czy on, jako gospodarz, ma jakieś uwagi co do uwieczniania konkretnych chwil albo pałętania się po kościele. Ewentualnie na prośbę księdza pokazać legitymację z kurii (tak, często wymaga się ukończenia specjalnego kursu). Kultury nigdy za wiele, a o ile mniej stresu dla Młodych.
– Jak wygląda? Nie chodzi mi o urodę, tylko o strój. Czy jest schludny i odpowiedni do tego typu uroczystości? Czy pani fotograf nie nosi zbyt wyzywającej kreacji? Bo byłam już na takim ślubie, gdzie pewna wynajęta „pani z aparatem” przyszła do kościoła w spódniczce mini i koszulce na ramiączkach, a goście zamiast na parę młodą, patrzyli jak wiele jeszcze pokaże przy niedbałym kucaniu i nachylaniu się. Na weselu było podobnie. Żenujące, zapewniam.
– Jak się zachowuje w nieoczekiwanych sytuacjach? Nic nigdy nie jest dopięte na ostatni guzik tak na 100,00% – zawsze trzeba się liczyć z możliwością wpadki (tej organizacyjnej, oczywiście) a im lepszy fotograf, tym lepiej potrafi się dostosowywać do panującej sytuacji i nagłych zdarzeń.
– Jakie robi sesje? To Młodzi powinni mieć decydujący głos co do miejsca i formy sesji według tego, co lubią, co im się podoba, jak chcą upamiętnić te swoje pięć minut. Ewentualnie co fotograf proponuje w studiu, jeśli tak też chcemy się uwiecznić. Ujęcia pary siedzącej na poszarzałej ze starości plastikowej ławce, na tle tandetnych rysunków malowanych jakby kredą nie wyglądają dobrze, uwierzcie mi. Jeden z fotografów napisał na swojej stronie komunikat: 'zimą nie wykonujemy zdjęć w plenerze, tylko w studiu’. A ja zapytam: dlaczego nie?! W czym zima jest gorsza od np. szarej i deszczowej jesieni? Że niby biel się „przepala” na zdjęciach? Rezygnujcie, bo to nie jest profesjonalista.
– Czym fotografuje? Generalnie nie widziałam dobrego fotografa ze sprzętem innym niż Canon czy ostatecznie Nikon. Wszelkie S*** „Alfa i Omega” sobie darujcie na tę okazję. I niech Wam nie wmówią, że Canon 350D czy 500D to jest jakiś profesjonalny sprzęt. Owszem, te modele potrafią robić bardzo dobre zdjęcia i ostatecznie można się pokusić, żeby cena była niższa, jak komuś na tym bardzo zależy. Polecam jednak tzw. pełną klatkę, czyli np. Canon 5D (wybaczcie, ale numerków Nikona nie pamiętam;) Jeśli ktoś poważnie podchodzi do swojej pracy i jest w tym rzeczywiście dobry, to na pewno stać go na dobry aparat. Chyba, że dopiero zaczyna, bo to inna historia.
.
2. Jak traktuje gości?
– Czy jest miły i uprzejmy czy arogancki i niesympatyczny? Bo chyba nie chcecie mieć gbura na imprezie?
– Czy potrafi wykorzystać sugestie gości? On tam jest dla ludzi, nie ludzie dla niego! Jeśli gość chciałby mieć zdjęcie z młodymi, to trzeba je zrobić i już. Na jednym ze ślubów fotograf chyba o tym zapomniał i kiedy poproszono go o zdjęcie wszystkich gości na schodach świątyni (nie wszyscy szli na wesele), westchnął, przewrócił oczami… najpierw dłuższą chwilę ustawiał ludzi, komentując wszystko, a gdy się okazało, że kadru mu brakło, zezłościł się i krzyknął „jesteście beznadziejni, bo się nawet ustawić nie potraficie!”. Osobiście chciałam mu przyłożyć i uwierzcie – nie tylko ja.
– Jak pracuje, kiedy para młoda nie widzi? Czy udaje pracowitego tylko na oczach zamawiających? To dotyczy także zespołu, kelnerów itd. Właściwie to wszystkich trzeba by pilnować, ale po prostu zwróćcie uwagę, czy nie zaniedbuje swojej pracy, za którą skasował konkretną sumkę.
.
3. Co oferuje na końcu?
– Ile zdjęć i z jakich chwil? To wszystko powinno być ustalone z fotografem przed ślubem – czy np. chcemy mieć wszystkich składających życzenia, czy tylko najbliższych. Czy na sesję zabieramy całą „młodzież”, czy tylko świadków? A może wystarczą nam zdjęcia samej Pary Młodej a gości już nie chcemy za wiele oglądać? Można także zaznaczyć, że chcemy mieć wszystkie pary, jakie bawiły się na naszej imprezie. Kwestia dogadania, czasem nawet w trakcie. Do tego dochodzi sprawa albumów, dodatkowych odbitek, wyznaczonych godzin pracy. Fotograf też człowiek, spać musi.
– Jak długo czeka się na zdjęcia? Jeśli trzy dni, to śmiem twierdzić, że materiał będzie byle jak obrobiony, a fotograf jest tak kiepski, że nie ma innych zleceń i mnóstwo wolnego czasu. Ja wiem, że długie oczekiwanie nie jest fajne (dwa miesiące to jednak szmat czasu, można się już rozwieść do tej pory), ale czasem warto, by efekt zdjęć był lepszy.
– Jak wyglądają zdjęcia? Wiadomo, że to sprawa gustu, ale są pewne kwestie, na które warto zwrócić uwagę. Czy nie ucina tego, co nie trzeba? (pół głowy Pana Młodego, bo był za wysoki;) Czy kolory są naturalne – a może przejaskrawione? Cz są uwiecznieni ludzie z emocjami czy „sztuczne posągi”? Czy ogólnie zdjęcia robią dobre wrażenie?
– W jaki sposób obrabia swoje dzieła? Czy nie przesadza z ramkami, kolorowymi serduszkami i cukierkowymi motywami? Niektórzy to lubią, ale moda przemija i należy przy tym dodać, że po kilku latach wiele „udziwnień” wygląda groteskowo. A chyba po to robimy zdjęcia, żeby mieć je na lata, prawda? I nie wstydzić się ich przeglądając z gośćmi w 10. rocznicę. No, chyba, że planujecie akcję „wyszłam za mąż zaraz wracam”. Bywa i tak.
.
Jak dla mnie, fotograf (obojętnie, czy profesjonalny, czy 'wujek z nową lustrzanką’) NIE POWINIEN uwieczniać ludzi w 4 przypadkach:
1. Gdy jedzą. Lubicie mieć zdjęcia z wypchanymi ustami i rosołem ściekającym po brodzie?
2. Jeśli sobie tego wyraźnie nie życzą. Można negocjować, można porozmawiać z parą młodą, żeby choć jedno ujęcie wspólne wykonać. Ale nic na siłę!
3. W sytuacjach kompromitujących. Bezwzględnie.
4. W szczególnych momentach typu: przyjmowanie Komunii w kulminacyjnym momencie (wywalony jęzor, ubytki w uzębieniu – mało ambitny materiał z tak ważnego dla wielu wydarzenia) oraz gdy pojawiają się łzy rozpaczy (nikt, kto dostanie takie zdjęcie od własnego fotografa, nie będzie chciał go oglądać i przypominać o złych chwilach, choćby zdjęcie technicznie zwalało z nóg).
To najważniejsze kwestie. Warto przemyśleć swój wybór, bo pierwszy ślub zdarza się tylko raz ;)
.