Islas Canarias [3] – zwiedzanie Fuerteventury

Właśnie się zorientowałam, że zapomniałam dokończyć cykl opowieści o Wyspach Kanaryjskich z 2013 roku, konkretnie z Fuerteventury i Lanzarote. Oj, dawno to było… A że za oknem zima (przynajmniej teoretycznie), to pojedźmy sobie wirtualnie tam, gdzie jest ciepło.

Pierwsze dwie części o Kanarach można zobaczyć TU:

-> 1 – ogólnie o wyspach <-

-> 2 – kilka słów o cudownym Corralejo <-

.

Pora przypomnieć sobie kanaryjskie klimaty Fuerteventury i udać się na wycieczkę po okolicy (popularne jest także określenie „interior”, co oznacza po prostu wewnętrzną część wyspy). Będzie to szybka wyprawa, bo od maja 2013 r. już wiele szczegółów mogło mi umknąć. Zdjęcia też jakością specjalnie nie powalają, ale jak pojadę tam ponownie, dostaniecie znacznie lepsze fotki… ;)

.

[Uwaga. Materiał jest chroniony prawem autorskim]

.

Plan wycieczki był następujący:

  • punkt widokowy – Mirador Corrales de Guize na wysokości 600 m,
  • kozia farma – El Taro de Betancuria,
  • Betancuria – dawna stolica wyspy,
  • miejscowość Ajuy, położona na wybrzeżu,
  • centrum rzemieślnicze Molino de Antigua,
  • wizyta u producenta wyrobów aloesowych,
  • drugi punkt widokowy z poszukiwaniem wiewiórek berberyjskich.

.

MIRADOR CORRALES DE GUIZE

Foto poniżej: jednego z tych wysokich panów trzeba dotknąć w pewnym miejscu, aby jeszcze kiedyś wrócić na Fuerteventurę… Od siebie dodam, że warto się poświęcić, bo to działa! :D

.

EL TARO DE BETANCURIA

Fuerteventura nazywana jest wyspą kóz, bo jest ich tam dużo. Różnych ras. Mówi się, że na jednego mieszkańca przypada jedna koza, inni zaś twierdzą, że jest ich nawet więcej.

Na farmie produkowane są wyroby z koziego mleka. Ja akurat, delikatnie mówiąc, nie gustuję w kozich serach. Tu z grzeczności spróbowałam i ser nawet nie miał aż takiego specyficznego zapachu jak zazwyczaj. Ale dodatkowo można jeszcze spróbować dżemu z kaktusa, pikantnego sosu mojo picon, i alkoholu…

Jako że uwielbiam te zwierzaki, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pogłaskać takiego małego słodziaka…

W gospodarstwie El Taro mamy okazję zobaczyć nie tylko małe kozy, ale i miniaturowe świnki, a także ciekawskie wielbłądy, które lubią ludziom zaglądać do reklamówek, osiołki i inne takie…

A w pewnym momencie jedna z mieszkanek pokazała nam, że czas już najwyższy opuścić ich królestwo…

Cóż więc było robić…  pojechaliśmy dalej. Ale wychodząc, zakupiliśmy jeszcze małą butelkę rumu z miodem (ron miel), tradycyjnego kanaryjskiego alkoholu, słodkiego i dość mocnego, podawanego z bitą śmietaną i cynamonem :)

 

.

BETANCURIA

Dawna stolica wyspy, położona w jej centrum, dzięki czemu stanowiła schronienie przed atakami piratów. Osadnictwo na tym terenie rozpoczęło się na początku XV wieku, gdy Francuz na służbie u hiszpańskiego króla, Jean de Béthencourt, dotarł na wyspę.

Do największych atrakcji miasta należy najstarszy kościół na wyspie oraz malownicze domy w historycznym centrum.

.

W końcu przyszła pora na obiad. Jednym z dań była pyszna zupa z ciecierzycy:

Posileni mogliśmy ruszyć na dalsze zwiedzanie…

.

AJUY [czyt.: ahuj]

Jaskinie pirackie, które pojechaliśmy zobaczyć, położone są nieopodal rybackiej wioski Ajuy i stanowią element Pomnika Przyrody.

Skały należą do najstarszych na Kanarach. Tu ciekawie wydrążone przez wiatr i czas:

Do jaskiń prowadzi momentami dość stroma droga, ale wszelkie trudy będą nam zrekompensowane przez piękne widoki. Warto mieć nieco bardziej stabilne obuwie, niż klapki.

Na dole można skorzystać z okazji, by przejechać się takim śmiesznym pojazdem (buggy tour):

A wokół roztaczają się też widoki na ląd…

 

Następnie udajemy się do miejscowości Antigua, by zobaczyć najstarszy młyn na wyspie…

EL MOLINO DE ANTIGUA

Na miejscu znajduje się również ogród kaktusów:

.

ALOES

Jedną z atrakcji wycieczki była wizyta u producenta wyrobów aloesowych. Oczywiście z możliwością zakupu…

Tak rośnie aloes:

A w taki sposób, jak poniżej, pozyskuje się z niego produkt o właściwościach, hmmm… leczniczych? Nie wiem. Ale na pewno łagodząco-kojących (mnie akurat zakupiony produkt fajnie podziałał na żołądek).

Każdy może sobie ten aloes tam na miejscu podotykać w trakcie prezentacji. Ja po zakupie jednego z produktów dostałam w gratisie pomadkę ochronną na bazie aloesu – całkiem ciekawa rzecz. Ogólnie jest w czym wybierać.

.

DRUGI PUNKT WIDOKOWY

Można tu spotkać wiewiórkę berberyjską… Ale nie wolno jej dokarmiać.

Ciężko ją znaleźć, bo wygląda jak tło, w którym się porusza… (poniżej – na środku, na kamieniu)

Wyszła jedna taka biedna na obiad, a obiad zrobił zdjęcia i wrócił do autokaru, by udać się w drogę powrotną do swoich hoteli…

W Las Marismas, w Corralejo, czekał już na nas zaprzyjaźniony fuerteventurski jeżyk. I latające wokół papugi też się niecierpliwiły, że tak długo nas nie ma.

.

Następnym razem zabieram Was jeszcze na szybki trip po czerwono-czarnej wyspie Lanzarote, którą również mieliśmy okazję odwiedzić w maju 2013 roku.