„Sztuka kochania” (1976, 2016)

„Spontaniczność w miłości jest jej największym walorem” – Michalina Wisłocka

Sztuka kochania to książka, o której gdzieś tam kiedyś już słyszałam, ale zainteresowałam się nią szerzej, gdy zobaczyłam zwiastun filmu biograficznego o jej autorce, Michalinie Wisłockiej. Postanowiłam przeczytać to osławione dzieło i dowiedzieć się, zanim pójdę do kina, dlaczego uważa się, że pani doktor zrewolucjonizowała życie seksualne Polaków.

Pierwsze wrażenie: szczery, odważny i precyzyjny podręcznik!

Druga myśl: dzieło kompleksowe, obejmujące wszelkie aspekty miłości – od jej poszukiwania, rozwoju, rozmów, flirtu, pocałunków, roli zmysłów, specyfiki pierwszych kontaktów, po konkretne pozycje, szczegółowo opisane techniki sprawiania przyjemności partnerowi i różne inne sposoby na udane życie seksualne, poparte wieloletnim doświadczeniem autorki, jako zarówno lekarza-ginekologa, jak i po prostu kobiety.

Przy czym zaznaczyć należy, że nie jest to bynajmniej powieść erotyczna, pełna niezdrowej ekscytacji, tylko swego rodzaju prosto opowiedziana, łatwa w odbiorze instrukcja udanego życia w związku.

M. Wisłocka już na początku, opisując kwestie rozwoju, dość ciekawie uzasadnia przyczyny tworzenia się związków damsko-męskich z różnicą wieku (mody mężczyzna ze starszą kobietą i młoda kobieta ze starszym mężczyzną). Ogólnie całkiem życiowo podchodzi do bardzo wielu tematów, co było dla mnie o tyle zaskakujące, że czytając, cały czas gdzieś tam miałam świadomość, w jakich czasach prowadziła swoje badania. Faktem jest, że kwestie kulturowe czy role społeczne mają obecnie nieco inny wymiar aniżeli wówczas, gdy powstawała pierwotna wersja książki, czego klimat niejednokrotnie można odczuć, jednak w sprawach stricte naukowych była na bieżąco weryfikowana i w tej materii przystaje do naszych czasów.

40 lat temu taki podręcznik musiał być niezłym szokiem dla wielu. Autorka za jego pomocą z pewnością otwierała oczy kobietom. Mówiła, że mają prawo czuć rozkosz, że seks nie powinien być tylko przykrym małżeńskim obowiązkiem, że nie wolno zgadzać się na bylejakość. Że mają prawo wymagać od swoich partnerów, ale jednocześnie same powinny nauczyć się, jak im sprawiać przyjemność. W tamtych czasach była to niewątpliwie rewolucja – choć spodziewam się, że i teraz dla wielu tak będzie. Obecnie można by się pokusić o komentarz, że autorka Ameryki nie odkryła i wszystko można znaleźć w Internecie, wystarczy dobrze poszukać. To prawda, dla niektórych te treści nie będą nowością (choć i tak zapewne będziecie zaskoczeni, jeśli nawet twierdzicie, że w temacie relacji międzyludzkich wiecie już wszystko). Jednakże tak dobrze opracowanego tematu miłości w każdym możliwym aspekcie i w takim fachowym – ale nie nudno-naukowym! – wydaniu, nie znajdziecie nigdzie.

Gdy jesteśmy z kimś, powinno nam zależeć na tym, aby w łóżku obie strony były zadowolone, a nie znudzone. Dlatego warto się w tym temacie dokształcać i doskonalić – aby miłość, nie tylko ta czysto fizyczna, stała się wyrafinowaną sztuką. Myślę, że książka Michaliny Wisłockiej to lektura obowiązkowa dla każdego dorosłego człowieka (zarówno kobiety, jak i mężczyzny!), który na serio traktuje sprawy seksu. Wręcz uważam, że powinna znaleźć się w każdym polskim domu. Koniecznie przeczytana! A nuż będzie dobrą inspiracją do zmiany utartych schematów i sposobu myślenia oraz do odkrywania siebie. Choć może też w efekcie prowadzić do konstatacji, że nasze oczekiwania nie przystają do sposobu ich realizacji przez partnera i wówczas trzeba się zastanowić, jak tę kwestię ostatecznie rozwiązać.

Jeżeli kobieta jest świadoma własnych potrzeb i otwarta na partnera, a on potrafi to zręcznie i uważnie wykorzystać – przy czym oboje szanują wzajemnie swoje decyzje (i możliwości) – a w dodatku potrafią na ten temat rozmawiać, to może z tego wyjść całkiem niezły związek, gdzie każde zbliżenie opierać się będzie na wzajemnym zaufaniu, a finalnie da obojgu ogromną satysfakcję. I przecież chyba o to chodzi, prawda? To w końcu jedna z najważniejszych kwestii w życiu człowieka, którą niechybnie należy traktować z należną jej atencją.

.

.

Na koniec wrzucam kilka moich ulubionych cytatów z książki:

” 'Kochanie’ to piękne polskie słowo, które w moim odczuciu określa ciepły, serdeczny, pełen przyjaźni i harmonii seksualnej kontakt dwojga bliskich sobie ludzi.”

„Miłość powinna przypominać raczej więzy przyjaźni, w której partnerstwo jest równo podzielone między kochankami i obydwie strony są jednocześnie dawcami i biorcami uczuć.”

„W miłości pośpiech jest fatalnym błędem. Nie należy się spieszyć. Trzeba pozwolić pracować wyobraźni.”

Nie sztuka się rozebrać, trzeba umieć się rozebrać i pięknie poruszać we własnej skórze.

„Największą sztuką jest stworzenie sobie własnego nastroju w miłości.”

„Nie należy nigdy upijać się na smutno ani kochać się dla zabicia zmartwień, w obu przypadkach bowiem mamy potem straszliwego kaca.”

„Bywa, że zapach specyficzny dla danej osoby, podobnie jak ulubiona melodia, utrwala się w pamięci i niejednokrotnie wystarczy woń tych samych perfum, aby jak żywe stanęły przed oczyma wyobraźni wspomnienia chwil spędzonych z kobietą, która ich niegdyś używała.”

Im bodziec jest subtelniejszy i delikatniejszy, tym lepsze daje efekty.”

„Wszelkie odmiany pieszczot tym bardziej są udane i podniecające, im bardziej angażują oboje kochanków. Nie ma tu miejsca na „królewny z drewna” i występy solowe. Pełna rozkosz miłosna jest i będzie zawsze rezultatem angażowania się obojga kochanków.”

„Generalnym błędem popełnianym przez wszystkich prawie kochanków, jest przekonanie, że to, co sprawia im przyjemność, jest przyjemne również dla partnera. Niestety często bywa inaczej i w pieszczotach tracimy kontakt z ukochanym człowiekiem.”

„Nie ma kobiet zimnych – są tylko kobiety nierozbudzone seksualnie.”

„Sytuacja, w której jest się kochanym z powodu zasług, dlatego że się na miłość zasługuje, zawsze budzi wątpliwości: a może nie zadowoliłem osoby, o której miłość zabiegam? A może to, a może tamto? – zawsze istnieje obawa, że miłość może zniknąć. Co więcej, 'zasłużona’ miłość łatwo pozostawia gorzkie uczucie, że nie jest się kochanym dla siebie samego, ale jedynie dlatego, że sprawia się przyjemność, że ostatecznie zbadawszy rzecz dokładnie, okaże się, iż w ogóle się nie jest kochanym, lecz używanym.” – Erich Fromm „O sztuce miłości”

I może jeszcze nieco humorystycznie:

„Ostatnia, równie ważna przyczyna konsternacji i skrępowania młodych małżonków znajdujących się w hotelu czy pokoju wczasowym, to skrzypiące łóżko. Każdy, kto choć raz przeżył w takich warunkach noc miłosną, pamięta dobrze, jak potrafi dokuczyć trzeszczące łóżko. Z tym kłopotem można sobie poradzić dość łatwo…”

Gdyby ktoś był zainteresowany źródłami, z jakich M. Wisłocka czerpała, a w szczególności kwestią badań przeprowadzonych przez duet Masters & Johnson, to powstał taki serial o ich dość… hmm… kontrowersyjnej pracy, ma kilka sezonów i nazywa się „Masters of sex” (-> link do Filmweb)

.

Zdjęcie główne moje, reszta Pixabay ;)