Choć spędziłam tam tylko kilka dni, już teraz mogę powiedzieć, że jest to jest kraj, w którym mogłabym zamieszkać. Jednak wybrałam taki kierunek studiów, który w pewnym sensie mi to uniemożliwia, jeśli chciałabym pracować w zawodzie. Choć jest jeszcze inne wyjście – norweskie urlopy, które na pewno pozwolą zregenerować siły…
Ludzie są uprzejmi, nie ma problemu z dogadaniem się. Wszystko odbywa się według zasad. W kolejce do sklepowej kasy jeden klient nie trąca drugiego wózkiem, byle szybciej. Kierowcy jeżdżą i parkują zgodnie z przepisami (mandaty są wysokie). Nie kombinują jak za wszelką cenę obniżyć koszty. A państwo im się za to odwdzięcza sporymi ulgami. I wszyscy żyją jak ludzie.
Życie biegnie swoim rytmem, można pojechać nad fiord i odpocząć na ławce, pobiegać parkowymi dróżkami z dala od zgiełku wielkiego miasta, choć – paradoksalnie – w samym jego centrum. Można dobrze i wygodnie żyć.
Obok siebie żyją ludzie o różnym statusie majątkowym ale w podobnych, skromnych z zewnątrz domkach. Obitych deskami, pomalowanych najczęściej na biało lub bordowo. Nikt się z niczym nie kryje, poziom zarobków sąsiada też można sprawdzić podobno. Nie ma takiej zazdrości jak u nas – „patrz, sąsiad kupił sobie nowego poloneza, pewnie ukradł, złodziej!” Każdy żyje tak, jak go na to stać.
OSLO
Stolica Norwegii. Duża, w 2012 roku jest w przebudowie. Będzie jeszcze ładniejsza. Niewiele było czasu na dokładne zwiedzanie. Sam spacer ulicą prowadzącą do Pałacu Królewskiego (Karl Johans gate) zajął nam dużo czasu. Na niej bowiem, jak na naszych Krupówkach, gromadzi się wielu grajków, sztukmistrzów, są też różne knajpki i sklepy. Ponadto stoiska z ubraniami z norweskim wzorkiem (czapki, swetry, kapcie itp.) Po drodze fontanny, posągi, a pod nogami cytaty wtopione w chodniki. Na końcu Karl Johans gate, na wzgórzu, stoi pałac. Wokół stoją budki wartownicze. To z pewnością miejsce, którego nie można przegapić.
Przy porcie znajduje się natomiast budynek opery. Robi wrażenie w słoneczny dzień, jego biel aż razi. Po drugiej stronie drogi jest dworzec kolejowy. Niby nic szczególnego, ale jak kogoś ciekawi wszystko tak, jak mnie, to wizyta w takim miejscu będzie fajnym pomysłem. Chociażby po to, żeby porównać nasze warunki na kolei do tamtejszych.
HOLMENKOLLEN
Ci, którzy za czasów Małysza stali się „ekspertami” od skoków narciarskich, zapewne kojarzą to miejsce. Holmenkollen to przedmieścia Oslo, gdzie usytuowana jest znana skocznia narciarska. Jej platforma startowa znajduje się na wysokości 417 metrów n.p.m. Ogólnie skocznia robi wrażenie, szczególnie gdy się zejdzie na sam dół i popatrzy na ogrom całej budowli. Jest to punkt obowiązkowy wycieczki do Oslo.
.
Co prawda, nie zdążyłam w Oslo zobaczyć na własne oczy budynku, w którym w lipcu minionego roku wybuchła bomba. A byłam ciekawa jak to wygląda. Liczę, że to nie była ostatnia wizyta w tym pięknym kraju. To był dopiero skromny początek mojego kontaktu z Norwegią a już wiem, że chcę więcej. Zdecydowanie więcej!
.
.