„Jesteś prawnikiem czy tylko aplikantem?”

Takie oto słowa przeczytałam na pewnym forum. Zmroziło mnie, bo dlaczego ktoś się wypowiada na jakiś temat, jeśli nie ma pojęcia o czym mówi?

Może wielu z Was nie zdaje sobie sprawy, jak wygląda ścieżka kariery prawniczej. Może zdanie brzmiące w tytule tej notki nie zrobi na Was żadnego wrażenia. Ale powinno, dlatego wyjaśnię, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

Zacznijmy od początku.

.

1. Zdajemy maturę, przechodzimy pomyślnie elektroniczną rekrutację na studia i oto jesteśmy STUDENTAMI PRAWA.

2. Studia trwają 5 lat. Pierwsze dwa lata głównie polegają na poznawaniu filozofii i innych pobocznych nauk, zaczyna się powoli wprowadzanie do tematyki prawniczej. Następnie pojawiają się konkretne, ściśle związane z prawem przedmioty.

Przykładowe przedmioty na tym kierunku:

– prawo cywilne, karne, administracyjne, rodzinne, spadkowe, medyczne, międzynarodowe, gospodarcze, handlowe, farmaceutyczne, autorskie, pracy i ubezpieczeń społecznych…

– procedura cywilna, karna, administracyjna…

– mediacje i negocjacje prawnicze, wykładnia prawa, filozofia prawa, historia prawa, historia ustrojów państw, socjologia prawa, kryminalistyka, ekspertyza sądowa, prawo rzymskie, etyka…

i wiele innych.

3. W trakcie studiów odbywa się 4-tygodniową praktykę (można na to poświęcić część wakacji) w wybranym miejscu [dane na 2012 rok]. Do wyboru są różne instytucje, sądy, prokuratura i kancelarie. U mnie to wyglądało tak, że praktykę w instytucjach państwowych załatwiała uczelnia, kandydaci musieli tylko zgłosić swoją chęć odpowiedniemu koordynatorowi na uczelni. Natomiast w kancelariach każdy załatwiał sobie praktykę sam.

4. Studia kończą się obroną pracy magisterskiej, tym samym uzyskujemy tytuł MAGISTRA PRAWA i stajemy się PRAWNIKAMI.

5. Jeśli zrezygnujemy z dalszej nauki na tym etapie, możemy iść pracować w urzędzie, jeśli nas zechcą, w Policji, możemy też iść na kasę do marketu lub pracować w jakiejś instytucji na stanowisku, które wymaga studiów magisterskich. Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego, że absolwenci prawa bez dalszej nauki będą kogoś reprezentować w sądzie, bo to znacznie obniży poziom usług prawniczych.

6. Taki magister może też zostać na uczelni i pisać doktorat, bądź połączyć pisanie doktoratu z aplikacjami. Może także podjąć studia podyplomowe.

7. Magister, który chce się kształcić w jednym z zawodów prawniczych, stara się o przyjęcie na wybrane aplikacje poprzez zdanie egzaminu wstępnego. Po pomyślnym przejściu tego etapu staje się APLIKANTEM. Aplikacje mogą być różne, każda zakłada swój własny konkretny program nauki (wykłady, kolokwia, zaliczenia), program praktyk oraz, oprócz tego, aplikant pracuje w zawodzie pod opieką patrona. Dostaje za to zwykle marne grosze a robi wszystko to, co najgorsze i najbardziej pracochłonne. W większości przypadków jest tanią siłą roboczą a jeszcze musi płacić za swoją naukę kilka tys. złotych rocznie (z wyjątkiem aplikacji państwowych – tam aplikantom wypłacane jest stypendium).

Do najbardziej znanych aplikacji należą:

– ogólna (1 rok), obligatoryjne wstępne szkolenie (nauka + praktyka), po którym wybiera się kierunek sędziowski (4,5 roku) bądź prokuratorski (2,5 roku)

– adwokacka (3 lata), podczas której pracuje się i uczęszcza na zajęcia i praktyki wg harmonogramu

– radcowska (3 lata), jak w adwokackiej

– notarialna (2,5 roku)

Są jeszcze inne, np.: komornicza (2 lata), referendarska, legislacyjna (1,5 roku)

8. Po odbyciu aplikacji, trzeba zdać długi i trudny egzamin z najważniejszych dziedzin prawa. To już nie jest tak, jak w sesji, że „jakoś to będzie”. Potrzeba konkretnej wiedzy popartej przykładami z orzecznictwa sądów. Po zdaniu takiego egzaminu, stajemy się adwokatem, radcą prawnym, notariuszem, komornikiem lub możemy ubiegać się o stanowiska sędziowskie – zależnie od rodzaju aplikacji.

9. Po wpisaniu się na specjalną listę zaczynamy swoją praktykę w zawodzie. To tak bardzo ogólnie i w wielkim skrócie.

 .

       Zwróćcie uwagę, ilu lat nauki trzeba, by przejść ścieżkę od matury do samodzielnej pracy w zawodzie prawniczym. 5 na studiach, następnie od 1,5 – 5,5 na aplikacjach. Ewentualnie niektóre przepisy dopuszczają możliwość przystąpienia do egzaminów zawodowych po spełnieniu innych warunków niż odbywanie aplikacji (np. 4-letnie doświadczenie, doktorat). Tak czy inaczej, w tej pracy trzeba być zaznajomionym z najnowszymi przepisami, trzeba samemu pilnować nowelizacji, aby komuś nie zaszkodzić. To wymaga ciągłej pracy umysłowej, ciągłych wyrzeczeń, pilnowania terminów, żeby nie przegapić dnia, kiedy należy wysłać pismo. Często odbywa się to kosztem najbliższych, gdzie ceną jest sporo zarwanych nocy i ogólne przemęczenie. Bo do każdej sprawy trzeba się przygotować, przeczytać akta i materiały, obmyślić strategię działania. I o wszystkim pamiętać.

       Pomyślcie też, jak trudno podczas tylu lat nauki zorganizować sobie życie rodzinne. Marne zarobki + nauka, z którą często trzeba płacić + sporo pracy. Mało czasu dla siebie a gdzie tu myśleć o dziecku, budowie domu czy kupnie mieszkania i utrzymaniu się. W tym zawodzie nie zarabia się kokosów ot tak, „bo jestem prawnikiem”. Trzeba w to najpierw włożyć mnóstwo wysiłku, dopiero uwieńczeniem naszych starań staje się dobrze płatna praca.

       Ale wielu ludzi i tak będzie widziało tylko spore zarobki i węszyło nieuczciwość w związku z tym. To nie jest tak, że kończy się dniówkę o 14:00, wraca się do domu, kładzie na kanapie i ogląda seriale, bo nic nas już nie obchodzi aż do kolejnego odbicia karty na zakładzie. Tu praca trwa nawet poza pracą, wymaga wielu wyrzeczeń. Telefony zdarzają się nawet w nocy. Warto wziąć to pod uwagę przed wyborem tej ścieżki zawodowej.

       Liczę, że od dzisiaj każdy z Was będzie wiedział czym się różni prawnik od aplikanta oraz że aplikant jest prawnikiem. I nie popełni takiej gafy, jak „znawca” zacytowany w tytule.

2 thoughts on “„Jesteś prawnikiem czy tylko aplikantem?”

  1. Prawda to c piszesz, jeśli chcemy się rozwijać także każde prowadzenie swojej działalności powoduje, że godziny pracy stają się odległym marzeniem. W sukces potrzeba dużo wysiłku

    1. Tak. Dużo wysiłku, pracy, czasu. Ryzyko straty wpisane w działalność. Parę motywujących sukcesów i kilka porażek, z których trzeba na bieżąco wyciągać wnioski. Czy ludzi, którzy tylko narzekają, że inni mają firmy i dużo pieniędzy, mentalnie na coś takiego stać? Nie sądzę. I to się tyczy każdej branży.

Komentarze są wyłączone.