Kogoś

„Każdy potrzebuje człowieka, do którego może się odezwać i powiedzieć: Jest mi źle, nie wiem co robić.” /E. Penderecka/

Źle, jeśli takiej osoby nie ma blisko nas. Albo nie ma w ogóle… (czy na pewno?)

Po raz kolejny słychać zniecierpliwiony głos w słuchawce: „nie mam czasu…”, co zasadniczo można uzupełnić słowami „…dla ciebie” i będzie stanowić całkowity, spójny przekaz. Taki, wiecie, między wierszami. Równie dobitnie mógłby brzmieć, gdyby został ubrany w jeden czasownik w trybie rozkazującym, rozpoczynający się na „sp…”, jednakże wtedy rozmówca mógłby mieć drobne wyrzuty sumienia, że sprawił komuś przykrość, a tak będzie udawał sam przed sobą, że wcale tak nie było. Ot, taki fałsz. Nie, wróć, dyplomacja.

Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli się czegoś chce, to można pokonać wiele barier, by to osiągnąć. Wtedy żadne wymówki nie są konieczne. A już tym bardziej te powtarzane ciągle w tym samym tonie. Owszem, każdy bywa zmęczony. Każdy może nie mieć zwyczajnie ochoty widzieć się z kimkolwiek. Może chcieć pobyć z kimś inteligentnym, czyli z samym sobą. I ja tak mam, zwłaszcza gdy każdy kolejny czegoś chcący człowiek irytuje coraz bardziej. Ale są takie dni, że pomimo – a może z powodu – nawału pracy i dziwnych splotów wydarzeń, nie chce się wracać do akurat wyjątkowo pustych czterech ścian. Że chciałoby się uciec od samotności, która – co najdziwniejsze – rodzi się w tłumie. A przy tym istnieje dzika potrzeba wyjścia do ludzi, z którymi można się pokładać ze śmiechu, albo z którymi można po prostu pomilczeć. Albo pójść do kina, czy też obejrzeć film siedząc w kocu jak burrito, z kubkiem gorącej czekolady. Albo zjeść pizzę siedząc na osiedlowym murku. Albo spacerować w środku nocy poszukując otwartej budki z kebabem. Albo cokolwiek, byle z kimś. Byle nie myśleć za wiele o codzienności w tej cudownej chwili wytchnienia. Bo czasem, mimo zmęczenia jesteśmy w stanie odnaleźć w sobie takie pokłady energii, których ciężko szukać na co dzień. Tylko potrzeba do tego KOGOŚ. Kogoś, kto da impuls.

A jeśli przypadkiem ten impuls jest na tyle silny, by permanentnie ubarwić czyjś świat i ubrać go w szeroki uśmiech, staje się to albo czymś wyjątkowym, na dłużej, albo też równie szybko znika, co się pojawi. Jak iskra – albo gaśnie natychmiast, albo zapala wszystko wokół. Od samych zainteresowanych jednakże zależy, czy będzie z tego nieugaszony pożar, czy nadpalone zgliszcza.

Tak czy inaczej, często trzeba się zmierzyć z faktem, że to, co było dla ciebie ważne i było wstępem do czegoś niezwykle ciekawego, może nagle prysnąć jak bańka mydlana. I dla kogoś mogło wcale nie być zabawą, choć może miało tak wyglądać pod otoczką wypowiedzianych z premedytacją słów. Słów, które padły już kiedyś i długo brzmiały w uszach, aż przyszła na nie znów pora – w drugą stronę.

Zabawa?

Bzdura? Istnieje w filmach i tanich lekturach?

Nadzieja podobno umiera ostatnia. Jest matką głupich i swoich dzieci nie lubi.

.

.

Kącik muzyczny niekonieczny.

Kazik – Każdy potrzebuje przyjaciela:

https://www.youtube.com/watch?v=2M8LyqwITSg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.