Wspomnienia pewnej rozmowy

Pewnego jesiennego popołudnia, jakiś czas temu, wsiadłam w samochód i pojechałam na rozmowę kwalifikacyjną do człowieka, którego od dawna chciałam poznać…

Pamiętam jak dziś, miałam na sobie granatowy kostium i szpilki. Pojechałam bez stresu – bardziej z chęci uściśnięcia ręki osobie, którą uważałam za mistrza w swojej dziedzinie, niż po to, by podjąć u niego pracę. Bo praca już na mnie czekała gdzieś indziej, na świetnych warunkach, z niezłą przyszłością. Toteż wynik rozmowy mało mnie interesował – zostanę to zostanę, nie to nie. Jeśli już, to na miesiąc, góra dwa.

Nie jestem osobą, która przeprasza że żyje. Nie boję się też zadawać pytań. Przyjechałam jako partner do rozmowy. Aby współpracować, a nie rywalizować; aby rzetelnie omówić pewne kwestie i nie zgadzać się na wszystko, co dadzą. A już na pewno nie zamierzałam odgrywać szopki autoprezentacyjnej, jakiej uczą na różnych dziwnych szkoleniach, bo wychodzę z założenia, jeśli mnie gdzieś nie zechcą takiej, jaka jestem, to i tak byśmy się później nie dogadali. Choć i tak najważniejszą kwestią było to, czy ja będę chciała z kimś współpracować, bo męczyć się nie zamierzałam ani jednego dnia. Atmosfera w pracy to 60% sukcesu.

Weszłam sporo przed czasem. Miałam problem z klamką, który skwitowałam jakimś zabawnym tekstem i szerokim uśmiechem. Wnętrze było przyjazne, ciepłe i ciekawie urządzone, co oczywiście również skomentowałam. Nie obchodzi mnie, czy tak wypadało zachować się na rozmowie, czy też nie. Ale chyba nikomu to nie przeszkadzało, skoro kwadrans później dostałam naprawdę fajną propozycję praktykowania pod nadzorem osoby, której profesjonalizm podziwiałam już od jakiegoś czasu. Propozycję oczywiście przyjęłam nie chwaląc się, że jest to dla mnie kwestia maksymalnie dwóch miesięcy, kiedy wyniosę się gdzieś indziej.

Zostałam znacznie dłużej…

Dziś sama selekcjonuję CV i wybieram ludzi, z którymi będę współpracować. Pierwszym podstawowym błędem, jaki robią osoby ubiegające się o jakiekolwiek stanowisko jest wejście z grobową miną, bez uśmiechu. Nie wiem jak to bywa w korporacjach i mało mnie to interesuje, ale w mniejszych firmach jesteś obserwowany przez wszystkich od momentu, gdy naciśniesz guzik domofonu. I tu nie chodzi o to, żeby wykonać szereg czynności, których listę można znaleźć bez problemu w internecie. Ja lubię pracować z ludźmi, którzy są sobą, a nie chodzącymi ideałami czy sztucznie nadmuchanymi balonikami, dlatego moja obserwacja zawsze jest czyniona pod tym kątem. A potem przekazuję swoje uwagi osobie, która akurat będzie przeprowadzać rozmowę, jeśli ja tego nie robię. Właśnie dlatego warto pokazać się od razu z pozytywnej strony, ale też nie przesadzać, bo każde przerysowanie gestu czy wypowiedzi bardzo dokładnie widać po drugiej stronie biurka.

Na koniec mam dla was jedną radę: uwierzcie w siebie, bo ktoś już dał wam szansę zapraszając na rozmowę, a to znaczy, że etap selekcji papierów macie już za sobą i jesteście dalej niż dziesiątki innych kandydatów.

Z tym że pewność siebie nie oznacza chamstwa i arogancji, o czym również warto pamiętać.

A potem UŚMIECH I DO PRZODU! :)

2 thoughts on “Wspomnienia pewnej rozmowy

  1. rozbawiło mnie kiedyś na rozmowie, że osoba rekrutująca nie wiedziała najwyraźniej, że to ona ma się przywitać pierwsza („gospodarz wita gościa”) a także, że nie pokazała mi miejsca jakie mam zająć … ja stoję ona stoi – chciało mi się śmiać ;D chyba że coś się zmieniło w etykiecie ;))

    pozdrawiam
    może jakaś kawa kiedyś ? :))

    1. Haha! Może osoba rekrutująca była bardziej zestresowana sytuacją niż Ty :D
      Zasady savoir-vivre są w takich okolicznościach bardzo ważne. I wiadomo też, że każde tego typu spotkanie musi być w jakimś stopniu nacechowane formalizmem. Ale też nie można do wszystkiego podchodzić tak w 100% na sztywno, bo uśmiech zawsze rozładowuje napięcie. Chyba, że się ubiegasz o staż w zakładzie pogrzebowym, to może nie wypada, nie wiem…

      A kawka w miłym towarzystwie – zawsze :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.