Prezent idealny

Zwykle mówię, że nie lubię dostawać prezentów. To prawda. I kłamstwo jednocześnie.

Lubię bowiem otrzymywać tylko takie prezenty, które są od serca – to się czuje. Najchętniej książki, biżuterię lub kwiaty, a tak naprawdę cokolwiek, co będzie darem nie przymuszonym przez jakże częste: „bo wypada, bo są święta, bo jej coś zawdzięczam”.

Kwiaty mogą być zarówno wyrazem wielkiego uczucia, jak i niezobowiązujacym podarkiem, znakiem pozytywnych relacji. Są piękne. Te, które dostaję od bliskich potrafią wytrzymać nawet dwa tygodnie pięknie ozdabiając biurko. Poczta kwiatowa? Hmmm, super pomysł! Raz czy drugi będzie naprawdę miłym zaskoczeniem chyba dla każdego. Jednak następne takie „niespodzianki” już raczej mogą nudzić albo męczyć i zasugerują, że tak naprawdę ktoś woli pójść na łatwiznę. O ile trudniej bowiem przynieść jedną różę i dać komuś osobiście mierząc się z własnymi i czyimiś emocjami, niż posyłać ogromne bukiety od niechcenia. Ostatnio w rozmowie ze znajomym doszliśmy do wniosku, że w razie podrywu w postaci kwiatów z poczty kwiatowej, najpóźniej przy trzecim bukiecie na bileciku powinien się znaleźć numer telefonu albo inna propozycja kontaktu. Do kobiety należeć będzie wtedy decyzja, co z tą wiedzą zrobi. W każdym razie sądzę, że każda normalna dziewczyna będzie mile zaskoczona takim niestandardowym podejściem.

Książki gromadzę w ilościach sporych, bo je uwielbiam, a coś nowego (co nie jest z jakiegoś kosmicznego gatunku fantasy) zawsze będzie mile widziane u mnie. I choć może nie zawsze zmieści się na półkach, to na pewno doczeka się swojego miejsca po zakupie kolejnej biblioteczki.

Co do biżuterii – uwielbiam wszystko, co nie jest tandetą, dzwoniącymi jak na pastwisku kawałkami metalu albo – co gorsza – złotem. Kocham wszystko co jest srebrem, bo jest ono na tyle uniwersalne, że zawsze się znajdzie miejsce na setną parę kolczyków. Ze szmaragdem na przykład. O, czemu ja jeszcze nie mam długich kolczyków ze szmaragdem? ;)

.

Mówię czasem, że nie lubię prezentów. Nie chcę, by ktoś się czuł zobowiązany z jakiegoś powodu. Wolę szczery uśmiech i zwyczajne (choć tak naprawdę wyjątkowe) dziękuję, że jesteś. Jednak muszę też w tym miejscu dodać, że każdy wywodzący się z dobrych intencji najdrobniejszy podarunek jest dla mnie czymś ważnym i niepowtarzalnym, bo będzie mi zawsze przypominał o osobie, od której go otrzymałam.

Nie przepadam za przedmiotami, które zbierają kurz na szafce oraz takimi, które są w jakiś sposób kłopotliwe i nie wiadomo, co z nimi zrobić (np. jak ci ciocia zrobi na drutach różowy sweterek z uśmiechniętą gruszką na środku i potem pyta, dlaczego w nim nie chodzisz do pracy – współczuję!), ale chyba większość z was tak ma.

Ja prezenty daję, bo chcę. Bo ktoś jest dla mnie ważny, bo chcę się z nim czymś podzielić, bo chcę mu sprawić przyjemność. Często bez okazji.

Książki daję zwykle ludziom, których cenię pod względem intelektualnym. Spodziewam się, że będzie to dla nich dobry prezent i zazwyczaj się nie mylę. A nawet gdybym się myliła, to książka przecież nie zajmuje wiele miejsca na półce. Choć jeśli by już kogoś faktycznie raziła w oczy, zawsze może ją dać komuś innemu. To taki dość uniwersalny prezent, bo zazwyczaj gdzieś u kogoś znajdzie swoje miejsce.

Uwielbiam sprawiać ludziom radość różnego rodzaju podarunkami. Kiedyś nawet poświęciłam na ten cel ostatnią stówę, ale warto było zobaczyć ten uśmiech. O ile są to osoby, które dobrze znam, to wybór przedmiotu bądź formy jest czystą przyjemnością. Wiem, z czego będą się cieszyć, więc tym bardziej radość poszukiwania jest duża. Jeśli jednak prezent muszę kupić, a nie znam osoby zbyt dobrze, albo – co gorsza – kupuję „bo tak trzeba”, to męczę się z tym niemiłosiernie. Bo tak naprawdę chciałabym komuś dać coś fajnego, a wyjść może różnie. Niepotrzebny zawód z obu stron, do tego obdarowany musi się zmierzyć z ewentualną licytacją na allegro, a darczyńcy może się zrobić przykro, gdy się o tym dowie. I po co to wszystko…

Prezenty prezentami, kupić można niemal wszystko. Poza czasem, który jest darem bezcennym i raz stracony jest nie do odzyskania. To prezent idealny. Dlatego szanujmy tych, którzy nam go ofiarują, bo dają nam tym samym cząstkę siebie, na zawsze.

2 thoughts on “Prezent idealny

  1. „Zwykle mówię, że nie lubię dostawać prezentów. To prawda. I kłamstwo jednocześnie”
    kobieta – niby jedno słowo a znaczeń tak wiele ;) ;D

    ostatnio właśnie książki są u mnie numerem jeden jako prezent dla bliskich mi osób

    pozdrawiam
    jak zawsze serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.