Czasem tak bywa, że na dany temat mamy wiedzę większą niż inni. O pewnych rzeczach dowiadujemy się czasem przypadkiem, a czasem informacje same się wpraszają na siłę do naszej głowy. Problem rozpoczyna się, gdy są to rzeczy niepopularne, o których może ktoś nie będzie chciał słuchać, a jednocześnie ważne dla uratowania jego czterech liter przed kolejnym życiowym błędem.
Gdzie leży granica pomiędzy wtrącaniem się w czyjeś życie a zwyczajną potrzebą chronienia przed złymi skutkami pewnych wydarzeń?
Ciężka sprawa. Powiedzenie komuś słów typu „nie widzisz, że to ściema?”, „nie ufaj tej osobie” albo „ten to jest nastawiony tylko na zysk” w odniesieniu do osoby, która wydaje się miła i wspaniała, może bardzo popsuć relacje pomiędzy tobą a osobą, którą chcesz chronić. Z jednej strony zależy ci na dobrych relacjach, a z drugiej – na szczęściu bliskiej osoby. Powiesz, to może się obrazić i zerwać kontakt, przestanie ufać. Nie powiesz – wpakuje się w kłopoty a ty będziesz na to patrzeć. Co więc wybrać?
Może po prostu ograniczyć się do delikatnych sugestii i, o ile to nie jest naprawdę poważna sprawa życia i śmierci, pozostawić rzeczy swojemu biegowi. W końcu każdy ma swój rozum i co nie zabije (albo nie złamie kręgosłupa) to może chociaż wzmocni… Pozostanie tylko ugryźć się w język, jak wszystko wyjdzie na jaw, bo <przyjemności> powiedzenia „a nie mówiłam?” trzeba sobie będzie odmówić. A i wysłuchiwać pretensji w rodzaju „wiedziałaś a mnie nie ostrzegłaś” też niemiło.
Czasem tylko przykro na to wszystko patrzeć.
Ale warto być przy tej drugiej osobie, w pobliżu, niejako w pogotowiu i gdy wyraźnie poprosi – podać rękę. Zasługuje na to, skoro zajmuje w naszym życiu na tyle ważne miejsce, że obchodzi nas jej los.
każdy z nas ma na pewno często ten dylemat. w zależności od człowieka i od sytuacji ciężko podjąć właściwą decyzję.
teoretycznie zawsze powinno się mówić, ale czasem są taki sytuacje, że nie chce się zranić drugiej osoby lub wydaje się to nie potrzebne.