„Pokłosie” – znowu problem

Tematyka, która dotyka polsko-żydowskich relacji, zawsze spotyka się w naszym kraju z dużymi emocjami. Najwięcej oczywiście zawsze mają do powiedzenia ci, którzy nie do końca wiedzą, o czym mowa. A zasada powinna być prosta: nie widziałeś – nie komentuj.

       Zabranianie czy utrudnianie komuś oglądania filmu (zob. sprawa Ostrołęki: klik!) to prosty komunikat: „nie jesteście na tyle dorośli, żebyście mogli sami decydować co możecie oglądać”. A może to strach, że ludzie zaczną się interesować czymś więcej? Jednak machina ruszyła i darmowej reklamy filmu, która ma miejsce przy całym tym zamieszaniu, nikt już nie zatrzyma.

       „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego podejmuje tematykę trudną, ale myślę, że nie można na niego patrzeć jako na usilne wciskanie nam „prawdy historycznej”. Nie wnikam, na ile przedstawione wydarzenia są prawdziwe, a na ile są zamysłem twórczym i wyobraźnią autora scenariusza, bo prawda jest jak dupa – każdy ma swoją. Z punktu widzenia każdego z nas ta sama historia zawsze będzie wyglądała nieco inaczej. Dlatego, pomijając cały ten historyczny kontekst, film jest naprawdę dobry. Trzyma w napięciu, a muzyka towarzysząca wyjaśnianej zagadce buduje niesamowity klimat. Tajemnica jest dość niebanalna, jej rozwiązanie nie do końca przewidywalne. Poszłam, żeby zobaczyć dobre kino i tak też się stało.

       Film był do bólu prawdziwy, bo pokazywał, do czego prowadzi nienawiść – zawsze do destrukcji. I myślę, że tak powinno się odczytywać ten przekaz a nie wymyślać problemy na siłę. Obojętnie, czy chodzi tu o nienawiść polską, żydowską, czy jakąkolwiek inną – jest to złe uczucie i nad tym powinniśmy się właśnie zastanowić. Każdy z osobna, Ty też.

.

       Dziwię się tak negatywnym, zawistnym komentarzom. Najczęściej pisanym przez ludzi, którzy nie widzieli „Pokłosia”. Ktoś coś usłyszał i powtarza z nowym, silniejszym ładunkiem negatywnych emocji:

Filmu nie widziałem, dla zasady do kina nie pójdę.”

Kolejne poniżanie Polaków

Na początku zaznaczam, że nie widziałem filmu (…) gdzie się nie włączy kanału wszędzie widzę wyegzaltowanego, sztucznego i przemądrzałego młodego Stuhra /aktora komediowego/”

       Akurat „młody” Stuhr zagrał wspaniale swoją rolę. Co do tego nie mam wątpliwości. Ale trudno właściwie ocenić coś, czego się nie widziało. Co tam, można skrytykować, opluwać siebie nawzajem. Nazwiskiem się nie podpisuję, to jestem odważny. Przykre jest to, że aktor dobrze wykonujący swoją pracę obrywa za to, kogo gra. A przecież gra Polaka kierującego się moralną potrzebą naprawienia – na ile to możliwe – świata wokół siebie…

Ludzie, skąd w was tyle jadu?!

NaTemat pisze: „J. Kaczyński zabrał głos w dyskusji wokół filmu „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego. Przyznał, że choć filmu nie widział, produkcja włącza się w nurt, który wcześniej prezentował Tomasz Gross czy „niektóre gazety, w szczególności jedna”.”

A teraz inny komentarz:

Dziwię się głosom ludzi, którzy film nazywają anty-polskim. Nie, już się nie dziwię. Można się było tego spodziewać… W czasie oglądania filmu w kinie, ani raz tak o nim nie pomyślałem. Przede wszystkim pomyślałem o wspaniałej przenośni chorej, często bezzasadnej nienawiści do drugiego człowieka. Nie mam większej wiedzy na temat wydarzeń, które mogłyby być przyczynkiem do powstania filmu, ale oceniam go raczej, biorąc pod uwagę tylko własną wrażliwość. A ta sprawiła, że wbił mnie w fotel. Dodam tyle, że na sali popłakała się starsza kobieta. Moim zdaniem to była prosta reakcja na obraz zła.” – dodany przez: jakistam_krytyk

.

       Proponuję, abyście najpierw obejrzeli ten film, a potem dopiero się wypowiadali. Wierzę, że macie swój rozum i ocenicie go zgodnie z prawdziwym wrażeniem, jakie na was wywarł, a nie według politycznego hałasu. Sami sobie wyróbcie pogląd. Ja ze swojej strony zapewniam, że nie pozostaniecie obojętni.