A może to o Tobie?

Przypowieść o pewnym człowieku.

.

Pewien człowiek niewielkim nakładem finansowym kupił kawał żyznej ziemi. „Będę rolnikiem!” – postanowił. Wszystkim sąsiadom i znajomym opowiedział o atrakcyjności swojego zakupu przekonując, że skorzysta z dopłat unijnych, rozwinie swoje zainteresowania i – nim minie kilka lat trudu – będzie „kimś”. Będzie praca, będą i pieniądze. Na początku z entuzjazmem chodził i doglądał swojej roli, kupował nowe gatunki roślin, od czasu do czasu nawoził, na miarę swoich możliwości. Trwało to kilka miesięcy, po których zaczął zaniedbywać swój dobytek. Coraz więcej czasu spędzał przed telewizorem, a gdy sąsiedzi doradzali mu, że powinien zadbać o swoje plony, bo usychają z braku wody, odpowiadał, że nic w tym kraju nie urośnie, że on nie ma znajomości w wodociągach, ale może jakoś to będzie. Po czym ponownie kładł się na kanapę.  Jego plany jeszcze nawet nie zostały zrealizowane w połowie, a już zaczęły się rujnować, bo nawet nie zauważył, że na sąsiedniej posesji stoi stara studnia. Wystarczyło pójść i poprosić o kilka wiader wody, ale nie zdecydował się na taki krok. Po kilku zaplanowanych wcześniej latach ziemia była wysuszona, nie rodziła żadnych plonów, a rolnik chodził po niszczejącym domu i złorzeczył sąsiadom, że mają duży urodzaj w swoich gospodarstwach – zapewne związany ze znajomościami w wodociągach, których nikt tak naprawdę nie udowodnił. Był coraz bardziej nieszczęśliwy, opowiadał ludziom, że naprawdę chciał i nawet kupił ziemię a inni jego piękne plany pogrzebali. Został sam, bo znajomi mieli dość słuchania ciągłych narzekań, obwinień i porównań.

 .

Pewien student bez większego problemu zdał maturę i dostał się na studia. „Będę prawnikiem!” – ucieszył się. Wszystkim sąsiadom i znajomym opowiedział o perspektywach, jakie się przed nim otwierają, że dostanie stypendium, będzie poznawał nowe idee, recytował na pamięć grube kodeksy. Za kilka lat trudu będzie „kimś”! Będzie praca, będą niemałe pieniądze. Na początku z entuzjazmem chodził na zajęcia i odrabiał zadania, kupował nowe podręczniki, uczył się nie najgorzej – na miarę swoich możliwości. Trwało to kilka miesięcy, po których zaczął zaniedbywać swoją naukę. Coraz więcej czasu spędzał przeglądając internet w poszukiwaniu rozrywki, a gdy koledzy z roku doradzali mu, że powinien się przygotować do kolejnego kolokwium, bo poprzednie mu nie poszło i może nie zdać, odpowiadał, że niczego na tej uczelni nie potrafią nauczyć, że on nie ma znajomości wśród profesorów i prawników, ale może jakoś to będzie. Po czym ponownie zasiadał do komputera. Jego plany jeszcze nawet nie zostały zrealizowane w połowie, a już zaczęły się rujnować, bo nawet nie zauważył, że możliwe jest odbywanie nieobowiązkowych praktyk w poradni prawnej. Wystarczyło pójść i poprosić o przyjęcie, ale nie zdecydował się na taki krok. Po kilku latach studiów, student był coraz mniej zainteresowany zdobywaniem wiedzy, zapominał czego się nauczył wcześniej. Chodził po pokoju wściekły na wszystkich, denerwował się na kolegów, że zdają egzaminy bez poprawek i mają możliwość pracować w kancelariach – zapewne dzięki znajomościom, choć nikt tego tak naprawdę nie udowodnił a i on nie zadał sobie trudu, by taki fakt ustalić. Był coraz bardziej nieszczęśliwy, opowiadał ludziom, że naprawdę się starał i nawet poszedł na studia, ale inni jego piękne plany pogrzebali. Profesorowie, prawnicy, rządzący. Został sam, bo znajomi mieli dość słuchania ciągłych narzekań, obwinień i porównań.

 .

Pewna kucharka postanowiła stworzyć swoją restaurację. „Będę szefową kuchni!” – chwaliła się. (…) – Można tak opowiadać w nieskończoność, ale wy i tak wiecie, co będzie dalej. Sens jest niezmienny w każdej z tych historii. Tak właśnie rodzi się „kompleks Damoklesa” (klik!) – z własnej nieudolności.

.

Czy naprawdę wydaje Ci się, że jak będziesz leżeć i nic nie robić, to sukces sam na Ciebie spłynie? Na niektórych spływa, ale tylko na wybranych. Jeśli później okaże się, że nie potrafisz sobie poradzić w życiu pomimo szans i niezauważonych możliwości, jakie Ci ono niegdyś przyniosło, to wiń tylko siebie. Nie podatki, nie rząd, nie profesora, który oblał za marną wiedzę, nie wszystkich wokół. Ale SIEBIE! I przestań zazdrościć innym, bo tym sposobem sam nigdy szczęścia nie osiągniesz z tej zgryzoty.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.