Studia prawnicze. Ocena i refleksje

Dlaczego wybieramy ten kierunek?
I czy warto?

Oto kilka najważniejszych powodów rozpoczęcia studiów prawniczych, jakie można zaobserwować wśród studentów:

  • zainteresowanie tematem, chęć dociekania, wewnętrzne odczucie, że to jest właśnie TO (jak w moim przypadku);
  • bo rodzice kazali (w moim odczuciu to jest tragedia; pewna znajoma bardzo męczyła się, by sprostać warunkom rodziców, bo od tego zależało czy sfinansują jej pobyt w obcym mieście; nie interesowało ją prawo, nie potrafiła w nim odnaleźć miejsca dla siebie – na szczęście teraz studiuje to, co chciała);
  • bo to prestiżowy kierunek, po którym wszyscy nas będą nosić na rękach – to tak nie działa. Już nie. Zresztą ludzie już mają coraz mniejszy szacunek do kogokolwiek, również do prawników. Studia otworzą przed Tobą zapewne jakieś możliwości, ale będziesz musiał włożyć wiele wysiłku, by utrzymać się na mocno konkurencyjnym rynku. Prawników jest tak wielu, że spora część absolwentów robi później rzeczy kompletnie nie związane z zawodem, np. sprzedaje w sklepie – takie mamy realia;
  • by udowodnić innym, że nas na coś stać, szczególnie w przypadku rodzinnej rywalizacji („bo moje dziecko się dostało, a twoje nie“, ewentualnie “bo twoja kuzynka kończy medycynę a ty się pewnie nigdzie nie dostaniesz“);
  • bo akurat się dostaliśmy, więc czemu nie spróbować – w sumie słusznie, bo trzeba spróbować w życiu wielu różnych rzeczy, by się przekonać, że właśnie to chcemy robić.

Portret studenta.
Pragnę w tym właśnie miejscu i czasie obalić wszelkie mity mówiące o tym, że student prawa nie ma na nic czasu, siedzi zasypany ustawami, a jeśli akurat robi coś innego, to z pewnością siedzi na uczelni. Nic bardziej mylnego. Jeśli dobrze ułożysz sobie plan, podczas tygodnia znajdziesz nawet dwa dni wolnego plus weekend – czyli Twoje zajęcia de facto mogą odbywać się przez 3 dni w tygodniu. Resztę czasu wykorzystuje się normalnie – na kino, hobby, wypady ze znajomymi i co tam kto lubi.

Wszyscy zawsze straszą, że prawo to takie ciężkie studia, że wiele osób nie daje rady… To stwierdzenie będzie prawdą jedynie w odniesieniu do ludzi z trudnościami uczenia się (ale przecież jeśli ktoś się dostał, to znaczy, że uczyć się jakoś potrafi) lub do osób, których zainteresowania nie zbiegają się z tematyką studiów. Trudniej uczymy się czegoś, co nas nie interesuje, to nie ulega wątpliwości. Czasem zamiast stwierdzenia „nie dał(a)bym rady na prawie“, lepiej powiedzieć: „niezbyt mnie to interesuje“ – prawdopodobnie będziemy bliżej prawdy.

Czym powinien wyróżniać się się kandydat?
(„powinien“ to coś jak „prawie” – robi wielką różnicę)

– jakąś podstawową inteligencją – mniejszą czy większą; generalnie chodzi o pewne cechy i zachowanie; jej brak bardzo psuje wizerunek nie tylko osobisty, ale i uczelni, bo widząc jakiegoś idiotę na mieście aż się nasuwa: „na której uczelni takiego kretyna trzymają!?“

– powinien umieć choć w stopniu podstawowym (codziennego użytku) logicznie wnioskować i myśleć – kujon bezmyślnie wyuczy się regułek co do słowa, same piątki ma za wykucie podręcznika, a zwykle sam od siebie nie potrafi nic mądrze powiedzieć czy powiązać kilku faktów – nie tędy droga.

– odpornością i determinacją, czyli: „dam radę pomimo przeciwności losu“;

– kulturalnym zachowaniem – zawody prawnicze, o których zapewne myśli każdy potencjalny student prawa, mają swoje kodeksy etyki, zasady i wymagają nieposzlakowanej opinii – warto o tym pamiętać już na początku prawniczej drogi;

– i najważniejsze: powinien interesować się tematyką prawniczą;

Poza tym, innymi pozytywnymi cechami zawsze i wszędzie potrzebnymi. Żeby się łatwiej studiowało. Wszystkim.

Jak wyglądają studia prawnicze?
W tej chwili istnieje tendencja do wyrównywania wszystkiego, więc teoretycznie na każdej publicznej uczelni powinno być podobnie w zakresie godzin i nazw przedmiotów. Niestety, znowu wychodzi na to, że urodziłam się w nieodpowiednim roku i na mój cykl kształcenia przypadał najwięcej zmian. Jednak schemat był bardzo podobny, różnił się jedynie szczegółami nieziemsko utrudniającymi życie.

Opiszę rzecz w większości z punktu widzenia mojej uczelni, bo o niej – rzecz jasna – wiem najwięcej. Pierwszy rok był po to, by nieco „uprzykrzyć” studentom życie i pokazać im, że po długiej przerwie pomaturalnej powinni wziąć się do pracy. Wtedy właśnie trzeba przeżyć te wszystkie historie prawa, historie ustrojów, doktryny polityczno-prawne i tym podobne bzdury, a także wszelkie historie filozofii, filozofie prawa, etyki prawnicze i inne mało twórcze – albo wręcz bardzo twórcze, gdyby spojrzeć od strony ilości materiału, przedmioty. Przy tym wszystkim prawo rzymskie (coś w rodzaju wstępu do prawa cywilnego) jest już przyjemnością, choć niełatwą w ogarnięciu. Na drugim roku jest luźniej, zaczynają się normalne przedmioty. Prawo konstytucyjne, cywilne, karne, administracyjne. Jako pierwszy rocznik dostaliśmy także możliwość wybierania fakultetów na drugim roku – do wyboru, do koloru, co tylko chcemy. Od medycyny sądowej, przez kryminalistykę, aż po sposoby rozstrzygania konfliktów. Pełen wachlarz. Tylko efektem może być fakt ukończenia prawa bez znajomości np. prawa rodzinnego, które było dotąd obowiązkowe. Ot, takie „udogodnienie“. Żebyśmy się przypadkiem nie przepracowali – proszę, jak o nas dbają! Także jako pierwszy rocznik poznawaliśmy poszczególne działy nie w cały rok, jak poprzednicy, a w jeden semestr. 15 godzin w plecy, ale co tam – kogo to obchodzi. Umieć mamy tyle samo. Ale nie jest źle. Właściwie od tego momentu zaczyna się prawdziwe studiowanie i przebieranie w fakultetach, stanie w kolejkach, gdy limit na spadkowe wynosi 30 i ani jednej osoby więcej – a dzielić spadki by każdy chciał. Zresztą wstyd nie umieć. W sumie w całym cyklu kształcenia, oprócz tego, że przebrnęłam przez wszystkie wymagane zajęcia, to trochę przez przypadek byłam dwa razy na fakultecie spadkowym i dwa razy na rodzinnym, ale nie żałuję :)

Wady i zalety. Podsumowanie.

Wady:
– coraz mniejsza ilość godzin w ramach tych samych przedmiotów i tej samej ilości materiału co, siłą rzeczy, powoduje niedociągnięcia i mniejszą wiedzę oraz wymaga większego nakładu pracy z naszej strony aby te braki wyrównać;

– z powodu braku obowiązku zaliczenia niektórych przedmiotów w trakcie studiów, można zostać magistrem prawa bez znajomości np. prawa medycznego, farmaceutycznego, rolnego, prywatnego międzynarodowego, karnego wykonawczego i wielu innych;

– niezbyt tanie podręczniki – średnio od 45 zł wzwyż, rzadko taniej; Czasami trzeba mieć kilka takich książek na semestr; tak, wiem, że istnieje ksero, jednak jest to często temat sporny i nie wybierałabym się z kopią na wykład autora książki ;) Zawsze można kupić używane, ale uwaga: przepisy zmieniają się bardzo szybko i zanim rozpoczniesz semestr, niektóre treści mogą być już nieaktualne. Zresztą kupowanie nowych aktualnych książek obliguje do zastanowienia się, z czego chcemy się naprawdę uczyć, a nie do bezmyślnego kserowania każdego kawałka papieru;

– zbyt dużo osób jest przyjmowanych i zbyt mało eliminowanych w trakcie sesji, przez co prawo nie jest już kierunkiem wyjątkowym a zwykłym, jak każdy inny; na poziomie akademickim może go skończyć nawet tłuk, jeśli tylko ma odrobinę szczęścia;

Zalety:

– po takich studiach mamy dużą różnorodność w wyborze pracy – od urzędów, biur, siedzenia w papierach po sędziowanie, adwokaturę, prokuraturę, notariat, politykę itp.; w markecie na kasie też możemy w sumie pracować, jak mamy takie chęci – to nasza sprawa;

– znajomość prawa w codziennych sytuacjach, gdzie często człowiek staje się ofiarą wyzysku innych, bardzo się przydaje – choćby po to, żeby ktoś nam bzdury nie wcisnął przy zawieraniu umowy;

– możliwość codziennego spotkania z ludźmi, którzy mają wpływ na polskie prawo a w przyszłości możliwość współdecydowania o stanie prawnym i polityce w tym kraju;

i dodatkowo: ogromną zaletą mojej uczelni (której nie mogę pominąć jako istotnej zalety tego kierunku w moim przypadku) był fakt, że jako studenci nie rywalizowaliśmy ze sobą jak na niektórych uniwersytetach, tylko pomagaliśmy sobie wzajemnie. Nie pisaliśmy też notatek czerwonym długopisem, żeby ktoś przypadkiem nie mógł skserować jak go nie było (rzadko bo rzadko, ale w niektórych miejscach się to jeszcze zdarza). Byliśmy traktowani znacznie życzliwiej i kulturalniej niż na innych uczelniach, które miałam okazję porównać. Panie w dziekanacie nigdy nie robiły problemów, kiedyś nawet jedna załatwiła za mnie całą sprawę mimo, że wcale nie musiała. Także w stosunku do siebie staraliśmy się być uprzejmi – to naprawdę ułatwia życie i studiowanie, szczególnie w obcym mieście. Szukajcie dla siebie takich właśnie miejsc, gdzie będziecie się czuć dobrze, nawet jeśli jest to daleko od domu. Atmosfera jest bardzo ważna. Myślę, że nawet znacznie ważniejsza niż rankingi. A okazało się także, że poziomem przewyższaliśmy bardzo dobre uczelnie, więc nie dość że miło, to jeszcze merytorycznie. Oczywiście nigdzie nie jest idealnie, ale mój wybór uniwerka uważam za naprawdę udany, pod każdym względem.

Wam też życzę tak dobrych życiowych wyborów!

1 thoughts on “Studia prawnicze. Ocena i refleksje

  1. Wydaje mi się, że prawo jest kierunkiem dla prawdziwych amatorów tej branży. Wymaga on wielu godzin poświęconych na naukę, setki przeczytanych książek prawniczych oraz nieustannego zainteresowania tym, co się dzieje w prawie. Dlatego wybierać go powinny jedynie osoby, które są nim naprawdę zainteresowane.

    Uwaga od Zapomnij: Pani Aleksandro, proszę nie wrzucać więcej ukrytych linków do wydawnictwa. Takiej reklamy nie popieram, a z publikacji Waszego wydawnictwa nie korzystam ze względu na jakość papieru (gorszy niż toaletowy) i niezbyt atrakcyjną formę wydania książek naukowych z zakresu prawa. Jeśli kiedyś zmienię zdanie, to wtedy możemy ponegocjować ;) Dziękuję, dobranoc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.