Yamaha MT 125 – za i przeciw

Po weekendowych testach Yamahy MT 125 chciałabym się z wami podzielić wrażeniami z jazdy i ogólnie kilkoma praktycznymi uwagami, które gdzieś tam mi się przez te parę dni nasunęły.

Ten model, jak każdy, ma zarówno wady, jak i zalety. Oczywiście nie będę wam opisywać pracy silnika i szczegółowej specyfikacji, bo od tego są fachowcy i odpowiednie tabelki, których pełno w internecie. Zazwyczaj jest tak, że pojemności 125 ccm poszukuje się na pierwszy motocykl, będąc na początku swojej przygody z tego rodzaju jednośladem i – jak widzę na forach – pytania dotyczą często ogólnej opinii z jazdy. Zapraszam więc na szybki przegląd wrażeń.

Jedna uwaga do poniższego. Ja wiem, że motocykl półlitrowy (Honda CB 500) nijak się ma do 125, wiek obu również jest nieporównywalny, ale jednak widzę bardzo dużo rzeczy praktycznych, które można ze sobą zestawić w kwestii komfortu użytkowania. Ja akurat nie przepadam za szybką jazdą (chyba że autem), wolę tempo rekreacyjne – aczkolwiek nie geriatryczne! (dlatego też szukałam na początku czegoś w stylu Hondy VT500), więc taka „mała” 125 by mi pewnie wystarczyła. Ale gdybym miała obydwa w garażu, z pewnością wiekowa już Honda wygrałaby z nowiutkim MT 125 paroma rozwiązaniami, które zwyczajnie ułatwiają życie. No i, co tu dużo mówić, zdecydowanie bardziej mnie kręci klasyka i stara dobra mechanika niż wszechobecna elektronika…

.

.

ZALETY

1. Nie musisz mieć prawa jazdy na motocykle. Wystarczy kat. B, aby móc śmigać na MT 125.

2. Spala zaledwie ok. 2 litry na 100 km. Na pełnym baku (11,5 l) robimy więc ponad 500 km. Dla mnie jest to ogromna zaleta!

3. Jest lekki – przy pełnym baku i zbiornikach z płynami, waży 140 kg. Dla porównania, Honda CB 500 waży ok. 170 kg i to jeszcze dla mnie jest waga, którą jestem w stanie sprawnie ogarnąć. Z cięższymi już nie czuję się tak komfortowo.

4. Jest wygodny. Trochę obawiałam się, że ta pozycja na siedzeniu – nieco inna niż w mojej Hondzie – będzie męcząca i niewygodna. Ale tu mnie Yamaha bardzo pozytywnie zaskoczyła. Świetnie się zgrałyśmy :) Do tego ma nisko środek ciężkości, co ułatwia prowadzenie i manewrowanie.

5. Dobrze się prezentuje. Nieco agresywny styl nadwozia tego nakeda daje wrażenie, że to poważny motocykl o znacznie większej pojemności.

 

6. Ma bardzo fajne przyspieszenie jak na tę pojemność. Znacznie lepiej sobie radzi niż maleństwa typu Kymco Pulsar 125, Yamaha YBR 125, czy parę innych, na których miałam kiedyś okazję jeździć. Jedynka, ruszamy konkretnie ze świateł, dwójka, trójka i samochody zostają w tyle. Parę chwil i mamy już na liczniku 50… 60… 70 km/h – i to całkiem szybko rośnie. Bez problemu rozpędziłam ją powyżej 110 km/h.

6. Jest dobry dla osób wyższych – nie będą na nim wyglądać jak na rowerku dziecięcym, jak to czasami bywa z innymi motocyklami o tej pojemności. Ja co prawda siedząc na nim dotykałam ziemi zaledwie połową stopy, a w butach moto to w zasadzie tylko palcami, ale nie było to jakieś uciążliwe. Choć akurat bardzo cenię sobie to, że w mojej Hondzie opieram praktycznie całą stopę o podłoże Dla porównania wysokość siedzenia w MT 125: 81 cm, CB 500: 77,5 cm, YBR 125: 78 cm, Kymco Pulsar 125: 76 cm.

7. Fajne, wygodne lusterka.

8. Widelec typu upside-down (większy komfort jazdy, ale i wyższa cena – coś za coś).

9. Dźwięk. Bardzo ładnie mruczy jak na 125 :)

.

WADY

1. Cena – za nowy zapłacimy 19.900 zł, używane też trzymają poziom cenowy. Ale po testowym weekendzie byłabym skłonna zainwestować w taką Yamahę.

2. Nie ma schowka pod siedzeniem. Tzn. jakieś klucze się tam ewentualnie zmieszczą, ale już kilku drobiazgów więcej nie wciśniemy, dlatego musiałam jeździć z plecakiem. W Hondzie nie mam tego problemu.

3. Korek paliwa wyciąga się cały. Dla mnie to jest niewygodne, że muszę go odkładać na ziemię a jest zawsze mokry. U mnie w Hondzie się go po prostu otwiera jak klapkę i to jest dużo lepsze rozwiązanie.

4. Albo pasażer, albo kufer. Stelaż do kufra jest montowany na miejscu dosyć skromnego siedzenia pasażera (mówią, że da się tą maszyną jeździć we dwójkę, ale nie miałabym ochoty próbować – miejsce pasażera jest na drugim motocyklu). Trochę ten kufer podobno psuje wygląd motocykla w tym modelu, więc albo ładnie, albo wygodnie. MT 125 jest też dość krótki, więc nie wiem, czy montaż takiego dodatkowego elementu nie ograniczyłby mi komfortu przy wsiadaniu.

5. Wyświetlacz nie pokazuje biegu, na którym aktualnie jedziemy. Choć akurat mi to nie przeszkadza, jestem do takiego braku przyzwyczajona. Tu wystarczy posłuchać silnika na danej prędkości i można spokojnie wyczuć jaki to bieg. Ewentualnie, gdyby ktoś przesadził z obrotami, zapali się specjalne światełko, ale tu naprawdę trzeba się postarać (sprawdzałam to na postoju i traktuję jako ciekawostkę i niepotrzebny bajer).

6. Nie ma stopki centralnej.

7. Siedzenie jest obszyte materiałem, który przy paru kroplach deszczu może i nie przepuszcza wody, ale przy większej ulewie będzie to na pewno bardziej uciążliwe niż obszycie skórzane, z którego wystarczy zgarnąć wodę, siadać i jechać.

 

Podsumowując mogę stwierdzić, że MT 125 jest świetnym środkiem transportu zarówno po zakorkowanym mieście, jak i na jakiś spontaniczny weekendowy wypad w nieznane. Byłabym gotowa przymknąć oko na jego drobne wady. Ale obowiązkowo musiałabym zamontować kufer. No i miło by było, gdybym mogła sobie wybrać rodzaj obszycia siedzenia. Poza tym, biorąc po uwagę całokształt, reszta wad to drobnostki. Przeszło mi nawet przez myśl, że mogłabym sobie taką Yamahę zaprosić do swojego garażu na stałe. Byłam bardzo zadowolona z naszego wspólnego weekendu i nie wykluczam, że jeszcze poromansujemy kiedyś ze sobą… ;)

Gdyby ktoś chciał sam się przekonać, jak się jeździ na MT 125, polecam udać się do któregoś z salonów Yamahy i pogadać na temat warunków udostępnienia takiego motocykla na jazdę próbną bądź wypożyczyć na kilka dni. To nie jest majątek, a na pewno pomoże wam to podjąć decyzję co do ewentualnego zakupu.

Można się też wirtualnie przymierzyć do jakiegoś konkretnego modelu – w tym celu polecam stronę https://cycle-ergo.com/ – wybieramy model motocykla, wpisujemy swoje wymiary (spokojnie, nie wszystkie :P) i oglądamy swoją sylwetkę na obrazku.