Dlaczego kobiety się boją?

Ze smutkiem obserwuję od lat pewne zjawisko…

Posłużę się przykładem.

Obejrzałam pewnego razu z czystej ciekawości taki sobie program z niższej półki, pt. „Damy i wieśniaczki”, gdzie kobiety majętne (bo ciężko mi je nazwać damami w moim pojęciu tego słowa), zamieniają się z tymi ubogimi własnym domem i ogólnie życiem na kilka dni. Obydwie próbują czegoś, czego jeszcze w życiu nie doświadczyły, nieraz są to rzeczy kompletnie nie pasujące do ich utartych schematów. Dla porównania obejrzałam później program „Dżentelmeni i wieśniacy” – to samo, tylko z facetami. I co zauważyłam? Że mężczyźni dużo chętniej próbują nowych rzeczy, nie negują ich z tak wielką agresją. Są dużo bardziej otwarci na coś, co być może budzi ich zainteresowanie, ale i – co zrozumiałe – strach przed nowym. Tylko głupiec się nie boi. Występujące zaś kobiety dużo częściej prezentują postawę „nie znam tego, ale już wiem, że mi się nie spodoba”. Nie próbują nawet. Czego się obawiają?

Własnej słabości? Tego, co inni powiedzą?

Jak to napisał C.R.Zafón, Ludzie zawsze będą gadać i wszystko rozgrzebywać. Człowiek nie pochodzi od małpy, tylko od kury.

Zdaję sobie sprawę, że ten wątpliwej jakości program jest mocno ubarwiony, ale ta różnica, o której wspomniałam, od razu rzuciła mi się w oczy. I tak sobie myślę, że faktycznie tak bywa. Nie możesz zjeść sushi, bo tak cię wychowali, że surowych ryb się nie je? A może chciałabyś, ale nie wiesz jak? Masz internet, każdy ma. Szukaj, poznawaj, rozsądnie doświadczaj – na tym polega życie.

Nie wyobrażam sobie nie orientować się w rzeczach, które mnie dotyczą. A jeśli czegoś nie wiem, to pytam. Jak zgubię się w gąszczu ustawień na blogu, to odpalam jakieś forum i szukam rozwiązania, a w dalszej kolejności, jeśli nie znajdę odpowiedzi, zwracam się do specjalisty. Jak mi coś stuka w silniku, to próbuję się dowiedzieć, co może być tego przyczyną i jak to najlepiej rozwiązać. Wiem, jakie opony kupuję, jakiej firmy amortyzatory mam zamontowane, jaki olej ma być wlany. Bo po pierwsze, lubię mieć przedmioty dostosowane do własnych potrzeb a nie dostosowywać swoje potrzeby do przedmiotów, a po drugie staram się wiele rzeczy robić świadomie, precyzyjnie i zgodnie ze sztuką – choć nie zawsze się tak da. Jeśli nie wiem, co zrobić z motocyklem, to pytam mądrzejszych. Chcę poznać opinie innych, czytam, dowiaduję się, próbuję. Ale nigdy nie zakładam z góry, że jestem kobietą i nie muszę czegoś wiedzieć. Bo niby dlaczego mam nie wiedzieć? Trochę krzywdzące i niesprawiedliwe jest dla mnie podejście typu „po co ci to wiedzieć” albo postawa, jaką przyjmuje wielu mężczyzn: „przecież i tak nie ogarniesz” – co akurat wygląda często zwyczajnie na ukrywanie przez nich braku pewności siebie. Nie, nie będę ci udowadniać, że jest inaczej, myśl co chcesz. Bo nigdy nikomu niczego nie udowadniam. Szkoda czasu.

Założę swoje ulubione 10-centymetrowe szpilki i małą czarną, pomaluję długie paznokcie na kolor granatowy… nawet będę grzeczna i miła. I mam w nosie, czy według ciebie mam prawo orientować się, jak przebiega wymiana drążka układu kierowniczego, czy też nie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie zaimponuje mi swoją wiedzą albo zdobędzie moje uznanie mówiąc po prostu „nie wiem”. To wcale nie jest niemęskie.

Że niby techniczne dziedziny nie są dla kruchych i delikatnych kobiet? Że ujmują kobiecości? Drogie panie, wyglądać seksownie i kobieco można zawsze, jeśli tylko macie na to ochotę. Dla siebie, nie dla kogoś. Wystarczy tylko chcieć. A wiedza (w tym naukowa) wam tego nie zabierze, bo ona nie zależy od płci. Nie odbiera delikatności, jeśli faktycznie macie ją w sobie.

W branży słucham czasem zwierzeń, że jednak kobietę-prawnika uważa się za kogoś słabszego, kto może nie dać rady z trudnym przeciwnikiem. Czasem nawet sama takie podejście obserwowałam. I wiecie co? To smutne, że najczęściej tego rodzaju zachowania prezentują kobiety. Chyba na zasadzie – „jeśli ja jestem niepewna i boję się, że mąż na mnie nakrzyczy, że wniosłam pozew o rozwód, to pani mecenas na jego widok razem ze mną schowa się pod biurko”. Raczej z dystansem podchodzę do czegoś takiego, bo doskonale wiem, że po rozmowie to wrażenie będzie już całkiem inne. A że ktoś na dzień dobry mierzy cię swoją miarą, no co zrobić.

Bardzo mi się nie podoba tłumaczenie niektórych kobiet, że nie muszą umieć dobrze parkować, nie muszą znać przepisów ruchu drogowego, bo są kobietami i na ładne oczy 'jakoś to będzie’, a w ogóle przecież to mężczyźni się w tym „specjalizują”. Tu muszę was wszystkich rozczarować – umiejętności nie zależą od płci, tylko od predyspozycji, wiedzy i zaangażowania. Więc jeśli znowu wjedziesz mi w auto, bo pomylisz jedynkę ze wstecznym, to wrzuć kluczyki do studzienki kanalizacyjnej. Jeśli staniesz w poprzek na miejscach parkingowych, nigdy więcej nie siadaj za kierownicą. Obojętnie, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. Bo zrozum – twoja płeć nie ma tu żadnego znaczenia, jeśli nie znasz się na tym, co robisz. A tak gwoli ścisłości, dwa powyższe przykłady są z ostatnich dni i dotyczą akurat facetów ;)

Ja od dziecka byłam uczona zaradności. Ale uczono mnie również przyznawać się do niewiedzy i pytać o radę, gdy tego potrzebuję. To nie jest wstyd czegoś nie wiedzieć. Wstyd jest dopiero wtedy, gdy się udaje, że się wszystko wie, a prawda wychodzi na jaw. Ostatnio przeprowadziłam wstępną telefoniczną rozmowę z kandydatem na praktykanta. Powiedział mi wprost, że nie ma żadnego doświadczenia i nie wie za bardzo, jak ta praca wygląda w praktyce, ale chciałby się wszystkiego nauczyć. On jeszcze tego nie wie, ale najprawdopodobniej zaczyna praktyki już wkrótce :) To jest dla mnie coś wspaniałego widzieć, jak ktoś robi postępy, poznaje nowe rzeczy i w dodatku jest tym zainteresowany. Że mogę zarazić kogoś swoją pasją, pokazać coś wartościowego. A może i ja się czegoś mądrego od niego dowiem o życiu? Dlatego nie stronię od towarzystwa ludzi, od których mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć. Takich, wiecie, z pasją – którzy bez wyższości pokazują innym swój świat. W ogóle fajnie słuchać, jak ktoś z przejęciem o czymś opowiada. Bądź taką inspirującą osobą i szukaj takich ludzi na swojej drodze.

Kobiety, trochę więcej odwagi!

Trzeba poznać wiele rzeczy i w wielu się orientować – nie mówię od razu o jakichś skomplikowanych sprawach, bo od tego są specjaliści. Nie chodzi o to, żeby być „silną i niezależną”, która niczego od nikogo nie potrzebuje. Ale krzyczycie czasem, że od zmiany tapety na pulpicie macie faceta, choć to tylko dwa kliknięcia. A ja zacytuję Sidneya Polaka: „nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie„. Bo – zawsze to powtarzam – życie jest nieprzewidywalne i fajnie w trudnych chwilach sobie umieć poradzić z podstawowymi sprawami. Dobrze jest w pełni i świadomie angażować się we własne życie a nie polegać wyłącznie na innych. Docenicie moje słowa, gwarantuję.

Poza tym, Drogie-Niektóre-Panie, nie róbcie same z siebie na siłę ofiar losu, bo potem właśnie tak się traktuje wszystkie kobiety. A znam mnóstwo takich, które na to nie zasługują.

.

/fotki: Pixabay/