Jak w Niemczech traktowane są pomoce domowe? Jakie tajemnice kryją domy wymagające sprzątania i ich właściciele? Justyna Polanska dzieli się z czytelnikami mnóstwem ciekawostek i anegdotek ze swojej wieloletniej już pracy u naszego zachodniego sąsiada, przedstawia swoją pracę „od kuchni”.
Zapiski polskiej sprzątaczki zostały wydane w 2011 r., pierwotnie w Niemczech, gdzie podobno stały się bestsellerem. Rok później można było tę książkę przeczytać w języku polskim i zapewne jakoś wtedy o niej usłyszałam, jednak dopiero teraz nadarzyła się okazja, abym zapoznała się z jej treścią. Podobnie jak z poprzednią książką, tutaj również uznałam, że wersja elektroniczna będzie najbardziej odpowiednia.
Książka jest podzielona na dużo krótkich rozdziałów, dzięki czemu powtarzając sobie raz za razem „jeszcze jeden, ostatni”, szybko dobrnęłam do końca opowieści. Co istotne, autorka nie wpycha nam treści w stylu jak długo i czym szorowała czyjąś wannę, ale skupia się na przestawieniu sylwetek osób, które poznała podczas swojej pracy oraz ich nastawieniu do życia i innych ludzi. A pracodawcy byli naprawdę różni. Zestawienie krótkich historyjek jest bardzo różnorodne i dynamiczne, dzięki czemu J.Polanska nie zanudza nas, a czytanie idzie jak z płatka.
Co prawda, nieco zdziwiłam się, czytając skondensowany opis „typowego polskiego wesela”, ale później uprzytomniłam sobie, że książka była przewidywana na rynek niemiecki, stąd tego typu dygresja.
Nie żałuję dwóch wieczorów spędzonych w towarzystwie niemieckiej pomocy domowej polskiego pochodzenia – dowiedziałam się ciekawych rzeczy, parę kwestii mnie zaskoczyło. Niemcy jak i każdy inny naród, ma wiele zalet i wad. Autorka bardzo ładnie uwypukliła pewne cechy.
Na pewno warto o tym wszystkim przeczytać.
Ale czy warto mieć tę książkę na półce? Oceńcie sami.