Rozważania nocną porą

Gdy jest już ciemno. I tak bardzo wszystko jedno.

Tak to już czasem bywa, że ma się gorsze i lepsze dni. Że albo ktoś sprawia radość drobnym gestem, albo liczy się na kogoś niepotrzebnie. Bo człowiek jest przecież tylko człowiekiem. Niedoskonałym. A im bardziej ta czyjaś niedoskonałość nas drażni i dręczy, tym bardziej wychodzą na światło dzienne nasze niedociągnięcia.

Nie da się być zawsze miłym albo zawsze nieuprzejmym. Problem w tym, że każde odstępstwo od reguły nie jest dobrze odbierane przez otoczenie. Zawsze był miły, teraz krzyczy – coś z nim nie tak. Albo inaczej – gbur taki, a miłego udaje. A to właśnie wygląda całkiem inaczej. Człowiek jest zwykle ten sam – tłumi w sobie marzenia i złości. A to okoliczności sprawiają, że coś w nim pęka i rozsypuje się na milion kawałków – okoliczności spowodowane przez drugiego człowieka.  Ja wiem, że są takie sytuacje, gdy pomimo usilnych starań kogoś się gorzej potraktuje, wcale tego nie chcąc. Bo ma się wszystkiego dość, bo zebrało się wszystkiego złego zdecydowanie za dużo. Bo każdy ma swoje granice i kumulowanie w sobie negatywnych emocji nigdy nie wychodzi na dobre.I niefajnie też, jak sami zostaniemy źle potraktowani.

Dlatego dobrze w takiej sytuacji mieć na liście kontaktów choć jedną taką osobę, do której – w burzliwy, brzydki i smutny dzień, kiedy nie będzie Ci się chciało żyć – zadzwonisz i słysząc głos po drugiej stronie powiesz z nutą nadziei: „Cześć. Źle mi. Mów do mnie, bo dobrze cię znowu słyszeć.” I wtedy właśnie choć na chwilę zaświeci słońce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.