A gdyby tak nie oceniać

To było jakiś czas temu. Leniwe domowe popołudnie z książką i gorącą czekoladą. Wtedy właśnie przeszło mi przez myśl: „A gdyby tak przestać oceniać i przyjąć wszystko takie, jakie jest?”

Pierwsza myśl: przecież to niemożliwe. Zawsze jest tak, że coś będzie dla nas ładne i brzydkie. Smaczne i obrzydliwe (tak, kocham jedzenie!).

Druga myśl: OK, piękno i brzydotę widzimy, bo porównujemy jedne osoby do innych. Ale gdyby zamiast mówić, że coś jest niesmaczne powiedzieć, że ma oryginalny smak, który nam nie odpowiada?

Trzecia myśl: Czemu nie spróbować we wszystkim szukać pozytywnych stron a z każdego doświadczenia wyciągać wnioski?

To na pewno niełatwe, ale wcale nie chodzi o to, by zgadzać się na mobbing i w takiej sytuacji chwalić szefa, że nas nie zwolnił. Lepiej wziąć się w garść i powiedzieć sobie: „nigdy więcej na to nie pozwolę i dzięki temu, co mnie spotkało, teraz już to wiem, znam swoją granicę” albo „nigdy nie potraktuję w ten sposób swoich pracowników, bo wiem jak to niszczy”. A po jakimś czasie, gdy spojrzymy z dystansem, uśmiechniemy się na myśl o byłym szefie i pójdziemy dalej.

Odkąd poznałam mechanizmy rządzące światem polityki, a zwłaszcza mechanizm podejmowania decyzji na najwyższych szczeblach krajowej władzy, nie oceniam tych ludzi. Łatwo jest powiedzieć, że ktoś jest złodziejem, choć nigdy się nie złapało go za rękę. Łatwo rzucać hasła oskarżając o złą wolę, niepatriotyzm, głupotę i inne, jeśli się nie ma pojęcia, jak to wszystko działa i że rzadko jeden człowiek jest odpowiedzialny za wszystko. „Mógł to czy tamto” albo „ja to bym zrobił porządek” – nie wiesz, co byś zrobił na jego miejscu, bo nie wiesz, jakie narzędzia i możliwości by ci dano. Ale ocena sączy się z każdego zakątka kraju.

Jak łatwo powiedzieć, że jakaś osoba jest zła, grzeszna, niewarta podania ręki. Ludzie, którzy tak myślą, nie potrafią nie oceniać. Dla nich ocenianie to sens życia. Ten jest dobrym katolikiem, a ten nie. A co to znaczy „dobry katolik”? To pojęcie względne, bo dla każdego będzie znaczyć coś innego. Dla jednych prawdziwy wierny to taki, który siedzi w pierwszej ławce w świątyni a po wyjściu robi co chce. Dla innych taki, który choć nie biega na wszystkie nabożeństwa, to swoim życiem pokazuje, że człowiek to wartość.

Całe życie jesteśmy oceniani.  Począwszy od ocen w szkole, poprzez porównania: „Marek jest grzeczny, a ty Iwonko co?!” Chcemy komuś dorównać, chcemy być lepiej widziani, zależy nam na ocenach ludzi, którzy nas tak naprawdę nie znają. I nawet nie chcą poznać, bo po co. Oni i tak wiedzą lepiej kim jesteśmy. Niech myślą co chcą – mają do tego prawo. Nasze protesty nic tu nie zmienią, możemy się jedynie tym nie przejmować i iść dalej, zostawiając tych nieszczęśliwych ludzi daleko w tyle. Podczas gdy oni ciągle stoją w miejscu, my już będziemy daleko, zbliżając się do swojego celu. I kto tu będzie wygrany?

Zapewne na blogu znajdzie się dużo ocen, a jeszcze więcej opinii. Nie ma ludzi doskonałych. Natomiast w tym momencie moja opinia wobec bezmyślnego oceniania innych jest jednoznaczna: to ogranicza, dlatego warto spróbować inaczej. Tylko o czym niektórzy mieliby rozmawiać, gdyby się do tego dostosowali?

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.