Wczoraj zamiast świętować niepodległość, cieszyć się, poznawać historię, ludzie przesadzili.
Wszyscy widzieliśmy w TV, co się dzieje, jak tłumy idiotów z agresją na twarzy niszczyły wspólne mienie na ulicach Warszawy. Jeden z drugim kopali policjantów, rzucali koszami, kostkami brukowymi i kamieniami. W imię jakiej „idei”, ja się pytam? Ale gdyby policja kogoś pobiła, od razu usłyszelibyśmy płaczące matki, że ich wspaniałe dzieci zostały napadnięte w biały dzień przez funkcjonariuszy. Bohaterów narodowych by od razu ogłaszano – uciskanych męczenników za dziwnie pojętą „wolność”.
Czy w tym kraju liczy się tylko obrona swoich poglądów przed tzw. „nimi” (kimkolwiek „oni” są)? Czy choć raz nie można by świętować tak, jak przystało na inteligentnych ludzi? Kulturalnie i bez zamieszania?
.
Nieco inny, ale równie mocny wyraz ma według mnie wypowiedź młodej osoby (o skrajnych poglądach) na forum:
„W Dzień Niepodległości życzę sobie i Wam, żebyśmy dożyli jej odzyskania!”
Czy sugerowanie, że nie żyjemy w wolnym kraju nie jest przesadą? Chcieliśmy przecież demokracji, więc o co teraz chodzi? Jak by na to nie spojrzeć, jesteśmy kontrolowani z każdej strony, ale w pewnym sensie sami się na to godzimy. Jednak mam wrażenie, że w tej wypowiedzi nie chodzi o to. Jak dla mnie, jest to sugestia, że póki jedyna słuszna partia nie dojdzie do władzy, nie będzie „wolnej Polski”. I mam prawo się z tym nie zgodzić, więc się nie zgadzam i mówię: nie podoba mi się takie stawianie sprawy. Zupełnie tak, jak nie podobają mi się akty wandalizmu, jakich byliśmy świadkami dzisiaj.
Wszyscy, którzy uczestniczyli w awanturze warszawskiej, powinni solidarnie zapłacić za zniszczone mienie z nawiązką i osobiście, z wielką miotłą i napisem „wandal” na czole, sprzątać całą stolicę. Albo po kolei wszystkie miasta najlepiej. O!
.