Naciąganie sprzeciwu sumienia

Od pewnego czasu farmaceuci ze środowisk katolickich próbują siłą wywalczyć sobie przywilej odmowy sprzedawania produktów, na które nie pozwala im szeroko pojęte sumienie. Chodzi oczywiście głównie o środki związane z antykoncepcją itp.

.

Czym jest klauzula sumienia („sprzeciw sumienia”)?

       Jest to prawna propozycja rozwiązania sytuacji, gdzie po jednej stronie mamy prawo, a po drugiej czyjeś normy światopoglądowe lub religijne. Czyli generalnie chodzi tu o możliwość odmowy wykonania pewnych czynności, które prawo nakłada na zawody medyczne, jeżeli owe czynności naruszają przekonania religijne lub moralne osoby zobowiązanej do ich wykonania.

       Od starożytności mamy już do czynienia z dylematami moralnymi, które pojawiają się na styku prawa stanowionego i własnych przekonań. Weźmy chociażby Antygonę Sofoklesa – władca zabrania tytułowej bohaterce pogrzebania ciała jej zabitego brata. A przecież wiemy, że grzebanie ciał zmarłych należało i należy nadal do swego rodzaju obowiązku moralnego. Dodatkowo cech klauzuli sumienia możemy się dopatrywać także w dialogach Platona.

.

Klauzula sumienia – krótki zarys historii

  • początkowo – w odmowie wykonywania bezpośredniej służby wojskowej (możliwość służby zastępczej) – obecnie gwarantuje to m.in. Konstytucja RP w art. 85 ust.3.
  • na przestrzeni lat legalizowano kontrowersyjne moralnie procedury medyczne – klauzula dawała możliwość odstąpienia od wykonania chociażby aborcji.
  • obecnie personel medyczny ma wiele różnych możliwości powołania się na klauzule – w przypadku antykoncepcji (zwłaszcza tzw. postkoitalnej), sterylizacji, zapłodnienia pozaustrojowego, produkcji embrionów, selekcji preimplantacyjnej, eutanazji i samobójstwa wspomaganego oraz w przypadku stosowania leków i szczepionek, których produkcja opiera się na wykorzystaniu komórek embrionalnych i tkanek płodowych. Jest jeszcze parę innych przykładów, można poszukać w literaturze.

.

       Polska literatura najczęściej porusza problematykę aborcji, ale ostatnio wiele kontrowersji budzi przepisywanie i stosowanie tzw. pigułek „dzień po”, z czym może mieć do czynienia lekarz rodzinny czy dyżurny.

.

Zamieszanie wokół farmaceutów

       Jak już wspomniałam, ostatnio środowiska farmaceutyczne wyrywają się przed szereg. Mają problemy z własnym sumieniem, sprzedając ludziom przeróżne specyfiki – czy to pigułki antykoncepcyjne i prezerwatywy, czy środki antyimplantacyjne i wczesnoporonne.

       Znalazłam na stronie www.sumienie-farm.pl informacje, że „farmaceuci są zmuszani do sprzedawania środków farmakologicznych niszczących ludzką płodność lub zabijających zarodek ludzki w początkach jego istnienia. Jest to objaw poważnej dyskryminacji, której doświadczają polscy farmaceuci, pozbawieni prawa do korzystania z klauzuli sumienia.” (podkreślenia moje)

       Zwracam uwagę na podkreślone wyrażenia. Czy ktoś kogoś zmusza do pójścia na taki kierunek studiów? Wszak od lat wiadomo, jak wygląda taka praca, nic wielkiego się nie zmienia, można się dowiedzieć co należy do obowiązków, bo to nie jest żadna tajemnica. A nawet jeśli komuś bardzo zależało na farmacji, to czy ktoś farmaceutom nakazuje pracować w aptekach? Przecież są jeszcze inne, całkiem opłacalne sposoby na zarabianie w tym zawodzie.

       Jeżeli farmaceuci chcą wolności w tym zakresie, to trzeba im także przypomnieć, że tym samym blokują prawo do wolności innym ludziom. Tym, którzy może mają inny światopogląd, albo też takim, którzy z powodu swojego stanu zdrowia wręcz powinni niektóre środki zażyć (pewne kuracje hamują płodność na czas ich stosowania). O tym najczęściej decyduje lekarz. Lekarz to człowiek, który odpowiada za ludzkie życie i zdrowie. Jeśli on zgodził się na przepisanie danego leku, to pani w sklepie zwanym „apteką” po prostu powinna zeskanować kod kreskowy, pobrać pieniądze i życzyć miłego dnia. Bo dojdziemy do takiego etapu, kiedy to farmaceuta, a nie lekarz, będzie przy okienku decydował o naszym zdrowiu i dokonywał weryfikacji decyzji lekarskich, a do tego uprawnień przecież nie posiada.

       Nie wiem, jak miałaby wyglądać sytuacja odmowy sprzedania środka antykoncepcyjnego. Wyobrażam to sobie tak: jest apteka, tłum ludzi w kolejce, do okienka podchodzi pani i podaje receptę. Na co słyszy: „nie sprzedam pani tego leku, ponieważ jest to niezgodne z moim sumieniem” – a wraz z nią słyszy to cała rzesza klientów apteki. I jeśli będzie to mała miejscowość, owa kobieta może mieć później nieprzyjemności – może będą ją wytykać palcami, może usłyszy docinki. Pojawi się niepotrzebna sensacja.

       Niech więc sobie farmaceuci stworzą sieć aptek zgodnych z ich sumieniem, gdzie będą sprzedawali rumianek i pokrzywę, odpowiednio oznaczą lokal i wtedy wszyscy będą wiedzieć, że pewnych środków tam nie kupią i sami zdecydują, czy podzielają poglądy sprzedających i nigdy w życiu nie zaopatrzą się w dane specyfiki, czy też pójdą gdzieś indziej.

       Zastanówmy się czasem, czy nie popadamy w lekką paranoję. Analogicznie pracownik kiosku może nie chcieć sprzedawać papierosów, bo szkodzą zdrowiu. Pani z całonocnego może odmówić sprzedaży alkoholu, bo jest abstynentką. A nauczyciel akademicki nie będzie uczył o rozwodach, bo to nieetyczne. Na szczęście w tym ostatnim przypadku nawet na uczelniach katolickich nie unika się takich tematów i tłumaczy się je w bardzo rzetelny, naukowy sposób. Po tym można poznać profesjonalizm.

.

Sprzeciw sumienia w praktyce

       Lekarze mają prawo do korzystania z klauzuli sumienia, zagwarantowane przez ustawodawcę. I bardzo dobrze, bo w swojej praktyce spotykają się z różnymi sytuacjami, które niekoniecznie mogą iść w parze z ich przekonaniami (mała uwaga: lekarze częściej powołują się na etykę i tradycję hipokratejską, niż na religię).

      Procedura wygląda tak, że lekarz powinien uprzednio poinformować przełożonego o tym, że zamierza się powoływać na klauzulę. W przypadku odmowy udzielenia świadczenia pacjentowi, powinien swoje zdanie uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej, a następnie „wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej” (nie dotyczy to pielęgniarki i położnej). Praktyka wygląda często tak, że ów lekarz odsyła pacjenta do swojego zwierzchnika, który się już całą sprawą zajmuje.

       Nie jest to jednak prawo bezwzględne, ponieważ istnieją okoliczności, kiedy prawo do sprzeciwu jest ograniczone – chodzi tu o obowiązek udzielenia pomocy lekarskiej, gdy zwłoka w udzieleniu takiego świadczenia mogłaby spowodować niebezpieczeństwo powstania groźnych konsekwencji dla zdrowia i/lub życia pacjenta. Prof. Andrzej Zoll uważa, że klauzulę sumienia ogranicza jedynie bezpośredniość zagrożenia, a nie tylko możliwość. Jest tu wiele kwestii spornych, ale bawienie się w wyszukiwanie problemów to zadanie dla doktryny.

……..

       Teraz jest taka moda, że wszyscy walczą o swoje prawa. Obojętnie, czy robią to z wyższych pobudek, czy też dla samej idei „kłócenia się” o coś. Nie wiem, jak zakwalifikować żądania farmaceutów – jedno natomiast wiem na pewno – zdawali sobie sprawę, na co się decydują idąc na farmację. Wiedzieli, jakie konsekwencje rodzi taki wybór.

.

tekst zainspirowany został artykułem "Prawo do wyrażania sprzeciwu sumienia przez personel 
medyczny - problemy etyczno-prawne" dra n. med. J. Pawlikowskiego (Zakład Etyki 
i Filozofii Człowieka Uniwersytetu Medycznego w Lublinie) . 

[tekst pochodzi z marca 2011 roku]

2 thoughts on “Naciąganie sprzeciwu sumienia

  1. Nawet nie doczytałam do końca artykułu-tak tendencyjny.Mogę kochac swój zawód i nie zgadzać się na zło-i mam do tego prawo.Myśle że każdy woli robić zakupy w aptece w której dowie się prawdy ,nawet jeżeli jest trudna niż otrzymywać srodki ponieważ są reklamowane lub lekarz ginekolog zapisał bo mu firma farmaceutyczna zapewniła fajne wakacje.Czas,żebysmy przestali być naiwni i opwiedzieli się albo za życiem albo jego unicestwieniem.Uwazam ,że rolą farmaceuty jest służyć życiu ,a przede wszystkim nie szkodzić mu-wbrew temu co krzyczy świat,który skutecznie zagłusza sumienia.

    1. Wykazałaś się nie lada poziomem komentując artykuł, którego nie przeczytałaś. Wychodzi na to, że piszesz tylko po to, żeby na siłę „nawracać”, bo masz taką misję. Wybrałaś złe miejsce.
      Na drugi raz nie zabieraj głosu na temat czegoś, o czym nie masz pojęcia, bo Ci się nawet nie chciało przeczytać kilku zdań ;)

      Napisałaś: „w aptece w której dowie się prawdy” – jakiej prawdy? Twojej? Prawda jest jak d*a, każdy ma swoją ;)

      Uwierz, że będąc farmaceutką, nie jesteś ważniejsza niż lekarz i nie masz prawa kwestionować jego decyzji, a tym samym decydować o czyimś zdrowiu i życiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.