Poczekalnią moją byłeś

Jak to wspaniale zabrzmiało, prawda?

Gdy wchodzimy w nowy związek, plączą się nam po głowie różne myśli. Jedni są przejęci, mówią „na zawsze tylko ty!”, planują od razu przyszłość – są rozradowani do granic możliwości, chcą to wszystkim oznajmić, wierzą, że sielanka będzie trwała zawsze. Inni podchodzą do tego z rozwagą, bez zbędnego entuzjazmu, ale także z radością. Taką głęboką, wewnętrzną. Cieszą się, ale to jest ICH wspólne szczęście, nie milionów użytkowników na portalach społecznościowych. Z kolei są i tacy, którzy rozpoczynają związek z różnych dziwnych powodów…

Tych powodów może być kilka. Bo ktoś na przykład nie chce stracić przyjaźni, którą przez lata pielęgnował (tutaj zdanie „Zostańmy przyjaciółmi!” staje się pewnym paradoksem, bo ono właśnie przyjaźń niszczy) i dochodzi do wniosku, że można żyć jak dotąd – a nuż czas stworzy miłość. Albo ktoś tworzy związek z osobą, której nie kocha, tylko dlatego, by nie czuć się samotnym, by mieć z kim wyjść (z kim się pokazać?) , by „przeczekać” ten czas, gdy książę z bajki utknął na autostradzie życia i nie może w tej chwili do nas dojechać. Pomijam związki „dla przyjemności”.

Obydwoma przypadkami rządzi egoizm i nieszczerość. Wobec siebie i tej drugiej osoby. W pierwszym przypadku prawdopodobnie (jeśli ze sobą wytrzymamy), zrodzi się przyzwyczajenie, mylnie uważane za miłość. Ktoś w pewnym momencie zacznie się męczyć, dojdzie do nieporozumień i niepotrzebnie padną słowa wyrzutu typu „ja cię nigdy…”. Przyjaźń będzie skończona. A przecież tyle lat była budowana. I oszukiwana…

Drugi przypadek jest dość skrajny, ale zdarza się. Bo „samotność to taka straszna trwoga”. Chcemy przeczekać. Traktujemy tego drugiego człowieka jak poczekalnię, jak przedmiot. Jak zabawkę, którą można wyrzucić, gdy ktoś nam sprezentuje lepszą, nowszą.

Nie odnosi się to tylko do kobiet, mężczyźni bywają równie wyrachowani… ;)

Traktujmy partnera w związku tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Nie pakujmy się w chore układy. Jeśli nie czujemy się dobrze w tym wszystkim, po prostu zostawmy to za sobą i idźmy dalej – lepiej odejść niż oszukiwać i siebie, i partnera. Bo prędzej czy później poczujemy się jeszcze bardziej samotni niż wcześniej, gdy zawieraliśmy znajomość. I po co to komu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.