Ostatnio często czytam te słowa w internecie. Na początku może i bawią, ale jak się głębiej zastanowić…
… to sprawa wydaje się nieco poważniejsza: ludzie nie potrafią się cieszyć z niczego, a już tym bardziej z czyjegoś szczęścia. Byłoby dobrze, żeby chociaż potrafili koło cudzej radości przejść obojętnie, ale niestety – zawsze mają wtedy coś przykrego do powiedzenia. Żeby zniszczyć, żeby dowalić – niech ma jak ja: Pierwszy Frustrat Rzeczpospolitej, mały zawistny i podły.
Kiedy po raz pierwszy tytułowe słowa zostały skierowane w moją stronę jako komentarz do posta, w którym poprosiłam o propozycje hotelu z podgrzewanym basenem (wyjazd wczesnym latem), wzięłam je za żart. Może tekst sam w sobie nie był wart uwagi, ale poprzedzony głupim „wygrałaś w totka?” już dawał do myślenia co do intencji. A kiedy zobaczyłam, że ta sama osoba w dwóch innych miejscach skomentowała podobnie, zaczęłam rozumieć, z kim mam do czynienia. W jednej bowiem sytuacji odniosła się do zdjęcia rzekomo „pełnego złota”, więc „się powodzi” (a chodziło zaledwie o widoczny pierścionek i obrączkę), a na drugim również odniosła się pośrednio do statusu materialnego. O agresywnej krytyce poglądów, które są niezgodne z prezentowanymi przez dawno zapomnianego ekscentrycznego polityka, nie wspomnę.
Stało się dla mnie jasne, że po drugiej stronie ekranu siedzi osoba zawistna i pałająca nienawiścią do wszystkich, którzy wykazują choćby minimalną różnicę poglądów bądź prezentują normalne życie na średnim poziomie, które z jakiegoś powodu bardzo boli tę osobę. Dziwi mnie jeszcze bardziej, że chodzi tu o osobę wykształconą, mającą wielkie możliwości zawodowe przed sobą i bywającą czasem za granicą, nie wnikam już w jakich celach.
Zastanawiam się, jak ludzie postrzegają bogactwo. Dla mnie nazwanie osoby „bogatą” sugeruje, że zarabia ona powiedzmy minimum pięciocyfrowo na każdą osobę, którą ma na utrzymaniu. Reszta żyje co najwyżej na średnim poziomie. Naprawdę, wakacje na Cyprze, Malcie czy Wyspach Kanaryjskich i zimowy wypad w Alpy raz do roku to nie jest samo w sobie oznaką bogactwa, a raczej normalnego życie na średnim poziomie! Dlatego cedzony przez zęby epitet „bogacz” w tym wypadku jest nie na miejscu. Owszem, taka „klasa średnia” ma wiele szczebelków, bo jednych będzie stać tylko na Egipt last minute czy weekend w Szczyrku, a innych na dwa tygodnie na Maderze czy Majorce. Ale to nie jest powód, by przyklejać im zawistnie łatkę bogaczy. Nie jest też powiedziane, że osoba bogata musi wybierać drogie wakacje – znam takich, którzy co roku jeżdżą do Chorwacji ze swoim jachtem i campingiem, bo akurat ten kraj i rodzaj wypoczynku najbardziej kochają. Tzw. luksusy mają w domu, a wakacje traktują jako reset od wszystkiego, a nie obowiązek chwalenia się opaską All Inclusive.
Odniesienie do podróży jest tylko przykładowe. Nie każdy czuje potrzebę wyjeżdżania, niektórzy ładują majątek w inne rzeczy (mieszkanie, domek letniskowy, samochód, firmę, najnowsze firmowe ciuchy dla dzieci) a i tak są ciągle niezadowoleni, bo chcą żyć życiem i marzeniami innych. Ale tak się nie da, dlatego zawsze będą widzieć, że „on ma inaczej, czyli lepiej”. Jakiekolwiek życie wiedziesz – to ty jesteś odpowiedzialny za swoje decyzje i błędy oraz za to, że teraz jesteś tu gdzie jesteś, a nie tam, gdzie sąsiad.
Kilka dni temu przeczytałam na stronie jednego z dzienników (nie Fakt ani SE):
Chcesz uchodzić za bogatego? Zainwestuj w duży dom i najnowszy model BMW lub Audi. Nie obejdzie się bez garnituru od Armaniego i złotego Rolexa. Jeśli masz jeszcze zdolność kredytową, weź pożyczkę na zagraniczne wakacje. Wtedy można być już pewnym, że będziemy uważani za człowieka bogatego.
Pomyślałam:
1/ co za idiotyzm?! Wmawia się ludziom, że kredyt na wakacje i świeci złotym Roleksem sprawi, że poczują się bogaci. Może jeszcze złote zęby do tego? Zdecydowana większość ludzi bogatych, których znam, nosi na sobie codziennie dziesiątki tysięcy złotych, a robią to w taki sposób, żeby wiedział tylko ten, kto ma wiedzieć. Z resztą zawsze mnie uczono, że status majątkowy nie jest na pokaz, bo to moja prywatna sprawa i nikomu nic do tego.
2/ to poniżej pewnego poziomu, że gazety robią wodę z mózgu umysłowym biedakom, nakręcając ich na tematykę bogactwa. A właściwie godnego pożałowania „nowobogactwa”. Jak to ktoś mądry powiedział, najskuteczniej obłaskawia się biedaków ucząc ich małpowania bogatych.
Żal ci, że ktoś inny zwyczajnie zarabia na swoje wydatki, stać go na wycieczkę, iPada i większe mieszkanie? To zrób coś ze swoim życiem a przede wszystkim zacznij cieszyć się z drobnych rzeczy a nie wszędzie widzieć problemy i winę innych. Inaczej do końca życia będziesz nieudacznikiem.