Dziś na tapetę biorę polski film. Dość oryginalny, jak słusznie zauważyli aktorzy w nim grający, jeszcze takiego nie było. A może już go widzieliście?
SALA SAMOBÓJCÓW (2011)
Opiszę film w formie krótkich spostrzeżeń i refleksji, bo każdy go odbiera inaczej i ciężko tu o jednoznaczne wnioski…
Zaciekawił mnie tytuł. Bo czym jest owa sala samobójców? Oczywiście nie zdradzę tego, bo w pewnym sensie jest to klucz do filmu. Ale tytuł spełnił swoją rolę.
Mamy tu natłok problemów – na gruncie rodzice-dziecko, rodzic-rodzic, dziecko-rówieśnicy.
Wykorzystana animacja okazała się dość prymitywna, ale wydaje mi się, że jest to w pewnym sensie jej urok. Można krytykować, że niby w Paincie robiona, ale nie o to tu chodzi, by wytykać takie rzeczy.
Film porusza mnóstwo problemów, jest mocno przejaskrawiony, ale wspomniana prosta grafika w zestawieniu z ogromem problemów egzystencjalnych młodego człowieka o imieniu Dominik stanowi swego rodzaju kontrast. I ten kontrast jest tu potrzebny.
Po wyjściu z kina miałam mieszane uczucia, jakiś dziwny niepokój, tak naprawdę nie wiedziałam sama co myśleć. Uważam, że jest to oryginalny film (to było widać, słychać i czuć), faktycznie takiego jeszcze nie było, warto go obejrzeć. Z pewnością wydarzenia ujęte w Sali samobójców wzbudzają niepokój a zakończenie może być chyba porównywalne z oberwaniem w twarz (chociaż w sumie nie wiem, bo nie dostałam nigdy ;D). I do tego dorzucę fakt, że ciężko to wszystko zdefiniować ;)
Sami zdecydujcie, czy się wybrać – ja polecam, bo to jest coś nowego.
reżyseria: Jan Komasa
scenariusz: Jan Komasa
premiera: 4 marca 2011 (Polska) 12 lutego 2011 (świat)
produkcja: Polska
gatunek: Animacja, Thriller, Romans
czas trwania: 117 minut
Ale mnie tu dawno nie było ;) Cóż… pisanie pracy licencjackiej trochę wysysa z człowieka chęci do czytania czegokolwiek (po natłoku książek specjalistycznych jedyne, na co mam ochotę to po prostu leżenie w łóżku ze słuchawkami na uszach ;) ).
Też słyszałam, że „Sala samobójców” to niezły film, nawet zamierzam się na niego wybrać w ten weekend. Muszę tylko znaleźć kogoś, kto jeszcze na nim nie był. Bo nie bardzo lubię w kinie siedzieć sama :)
Wiosenne pozdrowienia dla Ciebie :)
Również pozdrawiam Cię wiosennie! :)
U mnie wystarczyła praca proseminaryjna na 25 stron, żeby wyssać ze mnie siłę do robienia czegokolwiek. A i tak w sumie powstała w ciągu jednej nocy ;) – oczywiście na ostatnią chwilę.
Polecam akcję Środy z Orange, gdzie na dwa bilety dostaje się jeden gratis. Argument ekonomiczny dodatkowo motywuje do szukania sobie kogoś chętnego do obejrzenia filmu ;) U mnie jeszcze po zdobyciu kodu i osoby chętnej pozostaje jeszcze problem całego dnia zajęć, ale i z tym sobie jakoś radzimy ;)